Króliczki bywały różowe, żółte, fioletowe, kropkowane. Tylko raz Mattel zdecydował się na kostiumy królicze o tradycyjnym umaszczeniu: białe i brązowe, ale były to... króliki w czekoladzie!
Króliczych Kelly generalnie nie zbieram, ale wobec takiej obfitości tych lalkowych stworzeń nie mogło się zdarzyć, żeby wszystkie mnie ominęły.
Dzisiaj dwie panny, które trafiły do mnie pod koniec ubiegłego roku:
Śliczna i zadbana Melody z serii Cute as a Bunny z 2002, choć królika o takim umaszczeniu zobaczyć można chyba tylko... po świątecznym przedawkowaniu alkoholu ;-)
(zdjęcia w pudełkach ze strony lilfriends.net)
Druga panna, niestety nie tylko pozbawiona uszu, ale również, grzywki (dlaczego żadne dziecko nie wpadnie na pomysł, że niechcianą, lalkową grzywkę można po prostu zaczesać do góry, nie trzeba od razu wycinać, no, dlaczego, hmm?) to Kelly z serii Fluffytail z 2001 r.
Nazwa drugiej serii z całą pewnością słuszna, bo tym, co urzeka w tych śpioszko-podobnych kostiumach są przede wszystkim puchate ogonki:
O innych moich króliczkach wielkanocnych można poczytać w poście z 24 czerwca ubiegłego roku:
Życzeń jeszcze nie składam, bo mam ambicję wcisnąć przed Świętami jeszcze jeden post z laleczką w kostiumie... świątecznego jajka, a jakże :-)
Wspaniałe króliczki ! Aż ciężko zdecydować który ładniejszy :) Kelly w przebraniu zwierzątek są szalenie urocze :-)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dziękuję :-)
UsuńKrólik w kropki, no nie! Może zachorował na ospę? Ta bez uszu ma śliczne oczy. Szkoda, że inwalidka... ;-) A nie doszyjesz jej?
OdpowiedzUsuńPewnie z czasem doszyję, jak mi się trafi kawałek żółtej materii o podobnej fakturze. W końcu królik bez uszu... to jak żołnierz bez karabinu (?) ;-)
UsuńOba króliczki są urokliwe, ale bardziej podobają mi się kolorki na ubranku Melody. A do tego ma brzuszek w kształcie pisanki i garść marchewek:)
OdpowiedzUsuńMarchewki wciąż mam :-) Stanowią element świątecznej dekoracji wykonanej przez synów i trzyma je w łapie królik z klocków lego.
UsuńNo trochę tych króliczków uzbierałaś. A uszka łatwo dorobisz. Wystarczy żółta frotka mini, dwa kawałeczki filcu żółty i biały, kokardka, troszkę kleju i gotowe.
OdpowiedzUsuńDziękuję, to dobry pomysł na szybkie rozwiązanie, ale ja jednak chciałabym coś możliwie jak najbardziej zbliżone do oryginału, czyli uszka szyte.
UsuńChociażby dla tych cudnych kostiumików warto coś tam z tej króliczej kolekcji mieć. mnie się te ubranka bardzo podobają :)
OdpowiedzUsuńMatko, jakie cudne króliczki! Piękne!
OdpowiedzUsuń