sobota, 30 maja 2015

Tommy Fred Flintstone 2003

Niewiele było mnie ostatnio w blogosferze. Dzień Matki przeszedł płynnie w świętowanie Dnia Dziecka, ale ostatni tydzień upłynął u nas również pod znakiem różnych wizyt u lekarzy - nic nowego, nic złego, ale też nic przyjemnego. 
W ramach tworzenia zbioru bardziej koedukacyjnego - kolejny mały przystojniak. Tommy Fred Flintstone z serii Flintstones z 2003 r.:

Pytanie do spostrzegawczych - co jest z nim nie tak?

Tak, Fred ma pomarańczowe tęczówki oczu. Właściwie nawet nie tęczówki, tylko obwódki - wygląda to, przyznam, dość upiornie. Albo jak kiepski repaint. 
Sprawdzałam, kreskówkowa postać nie miała.
Lalka w pudełku, którą obejrzałam sobie w sieci, też nie zdradzała takiej fantazji projektanta:

Kusi mnie, żeby coś z tym pokombinować...

poniedziałek, 25 maja 2015

Dzień Matki

Dzień Matki to dla mnie święto słodko - gorzkie. Słodkie, bo dziś ze szkoły moi synowie przynieśli dwie laurki. Nieważne, że pani w szkole kazała, ważne, że każdy z chłopców włożył w nie sporo pracy, a namalował oraz wykleił nie tylko jakieś tam kwiatki... dostałam zamek, konie, psy... a nawet jeziorko z kaczką ;-) A gorzkie, bo moje stosunki z własną mamą nigdy dobre nie były, właściwie wychowywała mnie i matkowała mi moja babcia.
Z okazji Dnia Matki nietypowa sesja, ideę podpatrzyłam na blogu Ani z Doll Second Hand. Barbie i nie tylko występują w roli mamy, a Kelly i Tommy w roli dzieci. Wybierając laleczki do roli dzieci kierowałam się bardziej ulotnym wrażeniem pokrewieństwa, niż realnym podobieństwem, wszak bywa, że dzieci bardziej niż do matek podobne są do ojców, dziadków czy kogoś tam jeszcze w trzecim pokoleniu.
Skąd u mnie tyle "dorosłych" lalek? Wszystkie są z drugiej ręki i w zasadzie należą do mojej córki, prawa własności roszczę tylko do cudnej Christie. Lalkowe dzieci, które dziś prezentuję już u mnie widzieliście.

Pierwsza mama to klonik, ładny, brązowooki, o porcelanowej cerze, niestety całkiem sztywny. Jako potomstwo występują: Kelly Fantasy Tales Tea Party 2004 i Tommy SquarePants 2005 (bez oryginalnego ubranka):

Oczywiście, nie mogło dziś zabraknąć Superstarki (choć nie wiem, która to). Występuje w roli mamy dwóch uroczych bliźniaczek - Kelly Tiny Steps 1998 (po prawej) i Kelly Tiny Steps 2002:

GAP Barbie AA z 1997 r.,  z oryginalnego odzienia została jej wyłącznie bluza, którą sprofanowałam i ubrałam tyłem do przodu, bo tak mi bardziej pasowała do sukienki. Córeczka to Keeya School Time z 1998:

Halloween Fun Barbie z 1998. W oryginale kocica. Tutaj, na potrzeby sesji, rozebrana z kociego kostiumu, co ujawnia jej niefajną cechę - głowa jest ciemniejsza od reszty ciała. Zamiast kociego dziecka - Kelly z pięciopaku School Bunch z 2005 r.:

Posągowa Christie California Girl, bez butów, bo nie posiadam w domu taaakich kajaków, zachowała tylko oryginalny naszyjnik. Dla równowagi - dziecko też nieobute i równie oryginalnej urody - Kelly from Kenya z serii Dolls of the World z 2002 r.:

Niezidentyfikowana szatynka (chyba Teresa?), niestety sporo w swoim lalkowym życiu wycierpiała - ma pogryzione stopy i dłonie, włosy w kiepskim stanie. W roli córeczki - Marisa Camper z serii Lots of Secrets z 2001 r.:

Długowłosa brunetka od Simby, eks księżniczka. Włosy z pięknego, czarnego warkocza można niestety wyciągać palcami. Dziecię to Jenny Spring Cleaning z 2000 r. :

Mattelowska Merida to mama na luzie. Dzieci też nieszablonowe. Starsza córeczka to gwiazda rocka pomimo młodego wieku - Singing Star Jenny z serii All Grown Up z 2002 r., młodsza może chodzić do szkoły w czymś, co łudząco przypomina piżamę (Melody School Bunch 2005):

Jeszcze jedna niezidentyfikowana mama (czy to mold Mackie?) i dwie córeczki z niewielką różnicą wieku - wyższa to Kelly Camping Set z 2009, młodsza to Shelly with Kitten z 2005 (to nie Kelly, bo to edycja wyłącznie europejska)

Do grona dorosłych pań, zaludniających najwyższą półkę w pokoju dzieci (żeby córka za często nie sięgała ;-) chętnie dołączyłabym moją wymarzoną Mother Gothel z Roszpunki czyli Czarną Mańkę u Inki, ale ta lalka akurat nie powinna świętować Dnia Matki...

piątek, 22 maja 2015

Tommy Bongo Sun Fun 2003

Po przeanalizowaniu proporcji moich lalek do lalków stwierdziłam, że jest niedobrze. Chłopcy stanowią niewielki procent mojej lalkowej populacji. 
Po pierwszym zachwycie małymi Tomkami, w zasadzie zbieranie chłopców odpuściłam.
A szkoda, bo wśród większości bardzo podobnych do siebie Tommych, trafiają się także ciemnowłose i długowłose perełki.
Oto mój najnowszy nabytek, prawdziwie wakacyjny mały przystojniak. Tommy Bongo z serii Sun Fun z 2003 i jego bębny:




Zdjęcie w pudełku... i ciekawostka - Tommy miał wersję Lemonhead (obie fotki ze strony lilfriends.net):


środa, 20 maja 2015

Kelly, Jenny i Belinda Li'l Heart 2002 czyli dlaczego Walentynki nie wypadają w maju ;-)

Maj. Ptaszki budzą swoim śpiewem, koty mają ruję, psy wyrywają się ze smyczy. W parkach zakochane pary... ale tych jakby mniej - a może to tylko ja spotykam głównie matki z dziećmi, zrzędzących staruszków i rowerzystów - kamikadze?
A może majowe randki w parkach są już passe?
Z wyżej wymienionego powodu przedstawiam panny w zasadzie walentynkowe, ale wpisujące się w miłosny, majowy nastrój.
A nawet nim epatujące.
To epatowanie w stylu człowieka - ulicznej reklamy nie do końca przypadło mi do gustu:

Po zdjęciu połyskujących brokatem tabliczek ukazały się niezbyt atrakcyjne... śpiochy (?):

Tak panny prezentowały się w pudełkach (zdjęcie z ebaya):


Lalki mają potencjał, oryginalne ubranka - nie, dlatego postanowiłam przebrać dziewczynki w coś romantycznego, a jednak mniej przypominającego kombinezony do spania dla niemowląt.
Podobają mi się zestawy ubranek dla Kelly z serii Fashion Avenue. Są może trochę przesłodzone, ale dopracowane i spójne stylistycznie.
Panny prezentują sukienki z zestawów urodzinowych:

Dwie pochodzą z tego:

A trzecia z tego:

A teraz zdjęcia indywidualne:
Ruda, wiadomo, ulubiona i o dziwo, wyglądająca wcale nieźle w "spopielaciałym" różowym (tak, wiem, że nie ma takiego koloru, ale ładnie brzmi):

Blondynka a'la Nostalgic Favorites (wciąż brakuje mi dwóch panien z tamtego zestawu):

Niebieskooka i piegowata szatynka w niebieskiej sukience - grubość warkoczy budzi szczery podziw:


Można narzekać na niestabilną pogodę i pylenie czegoś tam, które u mnie powoduje poranne trudności z otwarciem (odklejeniem) oczu, ale ta wszechobecna, soczysta zieleń, wdzierająca się przez okno kuchenne, jedyne w mieszkaniu, przez które w ogóle jakąkolwiek zieleń widzę... Dzieci jakieś grzeczniejsze, mąż atrakcyjniejszy... Pytanie pięciolatka, które ja zadawać będę sobie do osiemdziesiątki: czemu wiosna nie może trwać cały rok?

wtorek, 19 maja 2015

Kelly z zestawu Singing Holiday Sisters AA z 2000 r.

Lalka AA. Piękna, tajemnicza i egzotyczna. Jej strój zawsze wygląda na bardziej twarzowy niż identyczny na jasnowłosej bladolicej. 
W 2000 r. Mattel po raz pierwszy wypuścił na rynek wersję
AA zestawu trzech sióstr - Barbie, Stacie i Kelly. Przyznam, że chętnie zaadoptowałaby każdą z tych ciemnoskórych piękności, pomimo, że trudno jest znaleźć w ich ubiorze choć jedną niebłyszczącą powierzchnię. Dziewczyny ustawione na podium (schodkach) - autentycznie śpiewały. A raczej śpiewały schodki i to w tak przekornej konfiguracji, że jeżeli ustawić na nich tylko jedną lalkę, śpiew się nie wydobywał. Śpiewające siostry to śpiewające siostry, musiały stać przynajmniej dwie.

Właśnie z tego zestawu pochodzi moja dzisiejsza Kelly AA:



Zdjęcie zestawu ze strony lilfriends.net:

Wersja blond jest taka sobie:

Czemu tak bardzo podobają nam się lalki AA? Są piękniejsze, bardziej dopracowane? Czy to urok egzotyki? Nasze własne potajemne marzenie by być posągową pięknością o skórze jak heban? Kiedy ustawić obok siebie identycznie ubraną Barbie AA i Barbie jasnowłosą, większość z nas wskaże tę ciemnoskóra. 
Do szkoły z moimi synami chodzi ciemnoskóra dziewczynka, chyba do czwartej klasy. Dziewczynka jak to dziewczynka w tym wieku - chuda  i kolorowo ubrana. Ale czasami do szkoły przychodzi jej mama z młodszym braciszkiem.
Chłopaczek w wieku mojej córki. Śliczny to mało powiedziane. Po prostu ciemnoskóry aniołek, z kręconymi włoskami i figlarnym uśmiechem. Nie ma osoby, która by się nad nim nie pochyliła, nie cmokała z zachwytu.
Ale kiedy za kilkanaście lat któraś z córek tych pań przyprowadzi do domu tego samego ciemnoskórego chłopaka, informując, że się zakochała, zachwytu pewnie nie będzie...

poniedziałek, 18 maja 2015

Bandai Tiny Blessing Katherine


Tożsamość tego maleństwa odkryłam dzięki blogowi Szarej Sowy.
O identycznej laleczce, która mieszka u Szarej Sowy możecie poczytać w poście Calineczka (hurra, nauczyłam się wstawiać linki do tekstu, odkrycie godne farbowanej blondynki - po roku pisania bloga :-D
Maluch w zasadzie jest figurką, pochodzi z serii Tiny Blessing (zdjęcie z ebaya):

Nazywa się Katherine i mierzy 7,5 cm.
Laleczka pochodzi z lat 80-tych, ale urodą nawiązuje do lalek z lat 50-60.
Urok osobisty tej panny oraz fakt posiadania rootowanych włosków i ruchomych kończyn pozwala mi wybaczyć jej wmoldowane ubranko. A raczej nie tyle wybaczyć, co zapomnieć, bo ukryć pod miniaturowym kostiumem wróżki.
Katherine zabrałam w sobotę do parku:




A niby dlaczego miniaturowe wróżki nie mogą jeździć autami w piaskownicy?

czwartek, 14 maja 2015

Kayla Leopard Halloween Party 2007.

Kolejny kot w mojej kolekcji, tym razem skośnooki.
Kayla Leopard z serii Halloween Party, na nowszym moldzie Kelly, sztywna jakby kij połknęła plus wyraz twarzy jakby połknęła coś kwaśnego i pomimo to usiłowała się uśmiechać.
Ale co tam, wszystkie koty są piękne :-)
Pozuje w towarzystwie drewnianego kota - dość kontrowersyjnej urody prezentu, który przybył do naszego domu parę tygodni temu.
Paradowała bez butów - dostała obuwie od Makayli Criblife Baby Alive, bo żadne inne nie dało się wcisnąć na grube rajstopy.







Kiedy byłam bardzo młoda - to znaczy kiedy jeszcze wydawało mi się, że życie jest przewidywalne i można je sobie drobiazgowo zaplanować - chciałam przygarnąć gromadkę kotów i szczęśliwie dożyć swoich dni w ich otoczeniu. 
Cóż, mam teraz dzieci, R. kotomaniakiem nie jest, więc jest w domu tylko jeden żywy kot i stadko kotów lalkowych. 
Na razie żyją w symbiozie, niektóre dzikie, inne udomowione. Szczęśliwie (jeszcze) na siebie nie prychają i nie drapią się twarzy, bo wszystkie mieszkają w jednym pudełku i wszystkie to kocice. A między dziewczynami, wiadomo, różnie bywa... 

wtorek, 12 maja 2015

Melody Milk Chocolate Easter Sweetie 2004 czyli lalka pachnąca

Kupiłam lalkę w pudełku.
Dlaczego?
Lalka nie jest wcale wyjątkowej urody. Ubranko króliczka też nie powala, króliczków w różnych kolorach mam sporo.
Kupiłam ją dla zapachu.
Miałam kiedyś jej ubranko i nie miało już TEGO zapachu. Zdałam sobie sprawę, że aby mieć szansę ją powąchać, muszę się zdecydować na lalkę zapudełkowaną. 
Melody Milk Chocolate z serii Easter Sweetie autentycznie pachnie mleczną czekoladą. Nie jakimś tam wyrobem czekoladopodobnym, nie kiepską wodą toaletową - zapach jest piękny i apetyczny. 
Chciałoby się ją schrupać...



Może jesteśmy spokrewnione?:

Z tej serii była jeszcze Kelly White Chocolate i Kerstie Dark Chocolate - wącham i żałuję, że nie kupiłam wszystkich ;-) 
Taki pachnący czekoladowo maluch cudownie poprawia humor :-)

poniedziałek, 11 maja 2015

Heart Family Neighborhood Kids Pleasance & Pony 1989

Dzisiaj będzie lalka... i gderanie.
Zaskakuje mnie, jak szybko moje lalkowe marzenia się spełniają. Może przyszłoroczna wish-lista powinna być... hmm... bardziej nieosiągalna?
Pleasance z serii Heart Family, lalkę z mojej wish-listy, kupiłam na allegro za cenę mocno wygórowaną, z kilkoma innymi maluchami Heart Family, z czego trójkę już mam.
Z opisu sprzedającej z allegro: "naprawdę fajnie utrzymane i zadbane"
W praktyce: lalki lepkie od brudu, śmierdzące stęchlizną, jedna z urwaną nóżką.
Dobrze, że miałam ciałko na wymianę.
Nawet nie zaczynam polemiki ze sprzedającą, bo wiem, że nie skończy się to niczym satysfakcjonującym.
W ciągu ostatniego miesiąca kupiłam na allegro pas przepuklinowy, który dotarł po miesiącu i zamek lego dla dzieci, w którym miało brakować dwóch nieistotnych elementów, a brakowało kilkunastu. Po raz kolejny obiecałam sobie, że nic więcej nie kupię na polskim allegro... dopóki oczywiście nie wypatrzę lalki, którą chciałabym mieć. 
Skupmy się na Pleasance.





W sumie to zapach bijący z paczki po jej rozpakowaniu zepsuł mi całą przyjemność.
Pierwsza myśl - po co mi to było?
Kiedy już zalicytowałam, na ebayu, po wielomiesięcznej przerwie, pojawiły się dwie Pleasance, w tym jedna NRFB.
Cenowo pewnie wyszłoby na to samo.
Dopiero dziś patrzę na tę małą łaskawszym okiem.
Po weekendowej kąpieli z namaczaniem i wypraniu ubranka, pozbyła się zapaszku.
Włosom przyda się jeszcze dłuższe namaczanie, aby nabrały połysku i miękkości.
Konika pożyczyłam od innej lalki.
Cóż, miłość nie zawsze pojawia się od pierwszego wejrzenia...
Zdjęcia lalki ze strony lilfriends.net:

Walking Cat