Kiedyś wspominałam, że przy okazji zakupu grupki Kelly dostała mi się panna zielonowłosa. Zieleń to nie był reroot, lecz marker w rękach poprzedniej (pewnie małoletniej) właścicielki. Niestety, marker niezmywalny.
Jakiś czas temu trafiła do mnie sukienka klonikowa z "potencjałem". Potencjał sprowadzał się w zasadzie do nasyconego, wiosennego koloru i faktury "z meszkiem". Wszystkie ozdobniki odprułam. Niedługo potem znalazłam podobną czapkę. Jest trochę przyciasna, trzeba będzie gumkę dorobić.
W taki sposób narodził się Skrzat.
Skrzat póki co nie obuty, ale przecież balerin nie założę, to byłaby profanacja skrzata.
Moja babcia uczyła mnie poszanowania przyrody i hamowała moje zapędy w kierunku zrywania wszystkiego, co kwitnie. Bo w wazonie szybko zwiędnie, a tak dłużej będzie cieszyć oczy. Bo gdyby tak każdy w parku chciał zerwać sobie kwiatek, to po paru dniach zostałyby ogołocone krzewy i puste trawniki.
Coż, ja nie jestem moją babcią...
W pobliżu szkoły kwitnie krzew forsycji.
Syn krąży wokół niego już drugi dzień.
"Dobrze, możesz sobie zerwać małą gałązkę z tego krzaczka. Ale małą."
Dziecię targa gałąź metrową.
"Mała miała być" - upominam.
Dziecię gorliwie zapewnia, że przecież mała.
Ciekawe, jaka byłaby duża - według mojego syna. Może cały krzak?
Stąd sesja mojej panny w kwieciu forsycji:
A w poprzednim życiu była to Kelly Superslide z 1999 r. (zdjęcia ze strony lilfriends.net)
Buzia w otoczeniu zielonych włosków wygląda bardzo słodko. Cóż, taka panna to rarytas, bo chyba rzadko spotykana :)))
OdpowiedzUsuńForsycja jest idealnym tłem dla maleńkiego skrzata.
Ślę serdeczne pozdrowienia!
Poniekąd rarytas, choć mam też pannę przemalowaną różowym markerem, więc albo obie pochodzą od tego samego dziecka, albo pomysł wcale nie odosobniony :-)
UsuńBardzo mi się podoba ta Kelly. Taka mała "Pani Wiosenka". Zielone włoski są świetne! :)
OdpowiedzUsuńSzczęśliwie, w jej przypadku efekt "kreatywnej" zabawy nie okazał się śmiertelny :-)
UsuńFajny skrzacik.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
Usuń...a jako Skrzat jest super :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
Usuń... poszła do stylistki , jest teraz zdecydowanie niepowtarzalna :):)
OdpowiedzUsuńBiorąc pod uwagę, że z jednej strony jest mocniej umalowana markerem, a z drugiej mniej - z całą pewnością jest to wzór niepowtarzalny i jedyny w swoim rodzaju ;-)
UsuńCudowną miałaś Babcię. Teraz takie ekologiczne filozofie są na wagę złota, w dobie betonowania i rżnięcia wszystkiego. Mnie identyczną zaszczepiła Mama. Babcia akurat z tych, którzy stawiają duuużo wazonów. Do tej pory goli własny ogródek przed kamienicą ;-). Bałyśmy się Jej wizyt na naszej botanicznej działce ;-)
OdpowiedzUsuńMała zielona jest piękna w swojej prostocie. A ja miałam już wszystkie rodzaje włosów z wyjątkiem jasnego blondu i zieleni właśnie ;-) Ta ostatnia wciąż mnie korci...
Mnie sie podoba nawet bardziej niz oryginal :)
OdpowiedzUsuńzieleń bywa tak twarzowa ;D
OdpowiedzUsuńDobry marker nie jest zły, super pomysł z zastosowaniem, sama wolałabym zieleń od blondu :D Na ludziach wygląda to niekoniecznie lepiej, ale na tej laleczce to powiedziałabym, że wręcz magicznie :D
OdpowiedzUsuń