Kupiłam ją dla urozmaicenia kolekcji... no, dobra, kupiłam ją pod wpływem impulsu, na polskim allegro, za śmieszne pieniądze, bo nikt oprócz mnie licytacją nie był zainteresowany. Biorąc pod uwagę ceny tych lalek na ebayu, można by pomyśleć, ze trafiła mi się okazja.
Ale to nie do końca tak. Cuddly Soft Kelly, bo o niej mowa, to niezbyt udany projekt Mattela datowany na rok 2001. Lalka ma miękki korpus i 40 cm wzrostu. Miała pełnić taką samą rolę dla swoich małych właścicielek co Kelly dla Barbie - być młodszą siostrzyczką.
Doliczyłam się kilkunastu laleczek Cuddly Soft, większość w zestawach z akcesoriami, z dodatkowymi ubrankami, a nawet z krzesełkiem do karmienia. Była też wersja "chora" na ospę. W większości były blondynkami, ale ciałko mierzące 40 cm uzyskała też rudowłosa Jenny i trzykrotnie czarnoskóra Keeya. Nigdzie, niestety, nie znalazłam rzetelnej listy tych lalek.
Holiday Kelly należała do tych najmniej ciekawych.
W pudełku prezentowała się tak (zdjęcie z ebaya):
Przyjechała taka lalka:
Stan niemal idealny, ale co z tego?
Okropna - stwierdził mój mąż i musiałam przyznać mu rację.
Lalka przeleżała w szafie dwa miesiące. Nie miałam na nią pomysłu. Wiedziałam, że na pewno chcę ją przebrać, bo jej oryginalna sukienka jest moim zdaniem, po prostu w złym guście.
Wczoraj, w ramach wiosennych porządków, znalazłam torbę z ubraniami moich dzieci w rozmiarze 56. Jestem beznadziejnie sentymentalna i trzymam niektóre pierwsze, niemowlęce ciuszki moich dzieci: śpiochy z kurami, z pieskami, z kotami, pierwsze buciki, czapeczki. Wśród nich marynarska sukienka córki, którą miała na sobie kilka razy, bo dziecię urodziło się spore, rosło w zastraszającym tempie i dalej tak ma. Ponieważ Cuddly Soft Kelly jest dość pulchna (gruba jest, nazwijmy to po imieniu!) sukienka przypasowała. Jest oczywiście trochę za długa, ale chyba nie będę jej przerabiać, bo to w końcu "sentymentalna pamiątka":
Nieśmiałe próby zaprzyjaźnienia lalki z moją córką... aż trudno uwierzyć, że w tą sukieneczkę mieściła się kiedyś moja wielka trzylatka:
Sliczna choc przyznam ze na az tak duza lale bym sie nie zdecydowala ..zdecydowanie za ciasno sie robi juz na moich polkach :) Moze tak spodoba sie coreczce ze ja przygarnie i pokocha ...
OdpowiedzUsuńSukienusia przeslodka :) Ja tez jestem sentymentalna i mam kilka ubranek ,ktore trzymam na pamiatke po moich dzieciach :)
Zakup był dość impulsywny, więc też mam taką nadzieję (że przygarnie :-)
UsuńW marynarskiej sukieneczce wygląda o wiele lepiej. Może dawna i obecna użytkowniczka sukienki, zaprzyjaźnią się na dobre.
OdpowiedzUsuńSukieneczka to jeden z najładniejszych niemowlęcych ciuszków, które mieliśmy w domu.
UsuńOstatnia fotka cudna :) Gratulacje z udanej latorośli :)))
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :-)
UsuńŚliczne zdjęcia, a córci bardzo ładnie z tą lalą :) mi się podoba taka duża Kelly, ma szalenie wesołe oczy- aż miło popatrzeć :D W nowej sukience wygląda przeuroczo- no i dodatkowo zyskuje wartość sentymentalną :-)
OdpowiedzUsuńI niech tak pozostanie, na jednej dużej Kelly poprzestanę, pomimo, że jeszcze kilka miałabym w co przebierać ;-)
UsuńJest milusia, ale nie podoba mi się. Tzn lalka, a nie córka ;)
OdpowiedzUsuńJakoś nie lubiłam takich lalek w dzieciństwie i teraz też do mnie nie trafiają. Ale świetne jej w tej sukieneczce, fajnie wykorzystana pamiątka!
W dzieciństwie też za takimi nie przepadałam i pewnie teraz też mojego serca nie zdobędzie. Ale nazywa się Kelly Mattel, więc nie umiałam sobie odpuścić ;-)
Usuń... mam brzydsze lalki, naprawdę :):) . To bardzo dobry sposób na ekspozycję pamiątkowej sukieneczki ,
OdpowiedzUsuńa i Córcia wygląda na zadowoloną . Jak ma się Kelly malutkie , dobrze mieć i duży egzemplarz tejże :):)
Ech, żeby jeszcze było gdzie tę "ekspozycję" trzymać ;-)
UsuńLalka, po przebraniu, prezentuje się zdecydowanie lepiej! Jej roześmiane oczy i loczki w kucykach mają tyle uroku! Córeczka śliczna!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Dziękuję :-)
Usuńno i w końcu Córa ma swoją lalę, tak?
OdpowiedzUsuńUrocza panienka z Twojej trzylatki :)