Wedle rodzimej tradycji, Święto Zmarłych to dzień smutku i zadumy. W skupieniu, nad płonącym zniczem, wspominamy naszych zmarłych.
W polskiej rzeczywistości Święto Zmarłych to stada snujących się, ubranych na ciemno postaci uwieńczone rodzinnym spotkaniem nad grobem pod wspólnym hasłem: "A Staszek był takim dobrym mężem, teściem, dziadkiem, bratem, wujkiem". Taka coroczna mikro powtórka z pogrzebu i stypy.
Zmarli budzą w nas bojaźliwy respekt. Nawet Ci, których kochaliśmy.
Dlaczego ludzie obdarzeni poczuciem humoru za życia, po śmierci mieliby mieć nam za złe zabawę, przebieranie, straszenie dla żartów?
Przed laty moja babcia nauczyła mnie popularnej, biesiadnej piosenki o pogrzebie.
Wyobraźcie to sobie: nobliwa, starsza pani (moja babcia zawsze była elegancka) i mała dziewczynka idą sobie przez cmentarz podśpiewując:
"Wesoło było na moim pogrzebie
jeszcze się nigdy nie bawiłem tak,
słońce świeciło wysoko na niebie,
ptaszki śpiewały w tej melodii takt:
W mogile ciemnej, usia siusia,
spocznij na wieki, tralala,
wyciągnij nogi, usia siusia,
zamknij powieki, tralala..."
W Święto Zmarłych chodziłyśmy na cmentarz dopiero wieczorem, kiedy oświetlała go łuna lampek.
"Spójrz, jak pięknie" - mówiła babcia.
Myślę, że chciałaby mieć pogrzeb w nowoorleańskim stylu. Niestety, nie miała.
Nie, nie chodzi o to, że nie chodzę na cmentarz, nie sprzątam grobu, nie zapalam zniczy. Choć moja babcia zawsze powtarzała, że kwiaty i lampki nie mają znaczenia, ważna jest pamięć. Zmarłych nosimy w sercu, na cmentarzu leżą tylko ich szczątki.
Teraz już nie mogę twierdzić, że nie akceptuję Halloween, bo Mattel co roku wydawał z tej okazji kilka bardzo udanych laleczek - przebierańców. Większość tych, które posiadam, już przedstawiałam na blogu, oprócz nowego nabytku - Tommy'ego Szkieleta z 1998 oraz jedynej laleczki w mojej kolekcji, która wygląda jak zmarła - bladolicej Królewny Śnieżki z 2006 r.,która dziś dołączyła do grona małych upiorów i wiedźm.
Tommy pochodzi z halloweenowego czteropaku:
Tommy ładnie prezentuje się w towarzystwie Kayli Ghost z 2000 r. - stanowią alternatywną parę młodą ;-)
Tradycyjna Dynia czyli Nikki Pumpkin z 2003. Dlaczego taka smutna? Dopiero przeglądając zdjęcia w komputerze, zorientowałam się, że zsuwa jej się szmaciany but... prawdziwy powód do rozpaczy, wszak lalkowe obuwie to towar deficytowy:
Jakie to Halloween bez wampirów? Mieszka u mnie dwóch chłopców, którzy w zasadzie niewiele się od siebie różnią, ale nie byłam w stanie dokonać wyboru - obaj bardzo mi się podobają, a w towarzystwie kolegi zawsze raźniej. Po lewej Tommy z 2004 r., a po prawej z 2001 r.:
Dwaj mali adepci wampiryzmu upatrzyli sobie wyżej wspomnianą księżniczkę - Kelly Snow White z 2006 r.
"To co, zatapiamy zęby?"
"To chyba nienajlepszy pomysł, ona leży już dość długo i wygląda na nieświeżą"
Na zakończenie trzy wiedźmy niczym Trzy Gracje. Od lewej: Melody z 2005 roku, Kelly z 2004 r. i Lorena z 2002 r.: