No właśnie.
O tym, że koty lepiej się czują żyjąc w grupie, a przynajmniej we dwójkę, żadnego kociarza przekonywać nie trzeba.
Cofnijmy się wstecz jakieś trzydzieści lat - mam osiem lat i jestem z ojczymem w sklepie zoologicznym. Chciałam pieska lub kotka, niestety moi rodzice wyrazili zgodę tylko na stworzenie żyjące w klatce lub akwarium. Powątpiewali, może nie bez racji, w moje gorące deklaracje sprzątania po zwierzaku. Oto stoję w sklepie przed dużym akwarium, w którym kłębią się puchate kulki - malutkie chomiki. Mam wybrać jednego. Chcę wszystkie! Przecież jeden będzie taki samotny. No, chociaż dwa. Dwa! Nie, jednego - upiera się ojczym. Dwa!!! Mój ojczym debiutuje w roli stanowczego rodzica, ale tym razem pozostaje nieugięty. Wychodzimy ze sklepu bez zwierzaka, ja płaczę całą drogę do domu. Na argumenty, że dwa zwierzaki będą się gryźć albo rozmnażać odpowiadam z dziecięcą, żelazną logiką - skoro w sklepie się nie gryzły, to nie będą, a jak się rozmnożą, to będę miała dużo ślicznych, małych chomiczków! Następnego dnia moja matka rozwiązuje problem z właściwą sobie chłodną stanowczością - sama wybiera się do sklepu, przynosi chomika, akwarium i inne niezbędne akcesoria. Chomik ma rude łatki i przez pierwsze tygodnie wzbudza mój szczery zachwyt. Po paru miesiącach i uzbieraniu stosownej kwoty oszczędności wraz z koleżanką wybieram się do sklepu zoologicznego Dziś pewnie nikt dwóm ośmiolatkom nie sprzedałby zwierzaka, wtedy to nie było niczym nadzwyczajnym. Miły pan zapytał tylko "czy rodzice zgadzają się na zwierzątko" i wręczył mi papierową torebkę. Ponieważ "mój" chomik był chłopcem, poprosiłam o dziewczynkę. Przyniosłam ją do domu i wydawało się, że starszy chomik przyjął ją bez zastrzeżeń.
Tajemnica nagłej śmierci małej chomiczki kilka dni później pozostała nierozwiązana.
Tymczasem chomik przeżył upadek z wysokości - moja koleżanka go upuściła, dwudniowy pobyt za meblami kuchennymi i bezpośredni kontakt z psem sąsiadów. Z czasem roztył się i zgodnie z przewidywaniami rodziców - niespecjalnie rwałam się do sprzątania jego akwarium.
Potem były inne zwierzaki - świnka morska, maleńka, czarna myszka i pies, na którego zgodziła się moja mama, już po rozstaniu z ojczymem. Niestety, jak to bywa z rasowymi małymi pieskami po rodzicach - championach, okazał się bardzo chorowity i żył krótko.
W moim dorosłym życiu były tylko koty
Mam już spore stadko koto-lalek, dzikich i domowych, te dwie panny też zostają, pomimo, że ich ubranka różnią się tylko nieznacznie. Rudowłosa Jenny pochodzi z serii Barnum Animals z 2002, którą prezentowałam pod koniec sierpnia ubiegłego roku. Szatynka Melody to nowy nabytek, z halloweenowej serii z 2004 r. Chyba się polubiły:
Zdjęcia w pudełkach pochodzą ze strony lilfriends.net:
też bym nie sprzedała bo obie są prześliczne!!!! Gdzie Ty takie skarby znajdujesz? Cudowne są!!! Zwierzakowe maluszki podobają mi się najbardziej. Nie przejmuj się ich powierzchniożernością, część zawsze możesz zachomikować do dekoracyjnego pudełka i wyciągać tematycznie... ja tak od dawna robie
OdpowiedzUsuńOstatnio przeważnie na ebayu. Problem w tym, że większość moich maluchów mieszka na szafie, bo to jedyna wolna powierzchnia w domu, a nie jest to miejsce sprzyjające wyciąganiu w ogóle. Ale byle do wiosny (przyszłego roku), będzie większe mieszkanie, to znajdę dla nich jakieś wygodne miejsce.
UsuńPrzesliczne!!! Nie rozdzielaj ich bron Boze ;)
OdpowiedzUsuńJa jako dziecko mialam tylko dwa osobiste zwierzaki... Po raz pierwszy udomowilam w sposob niezwykly ges...Pisklak byl chorowity i od poczatku bylo wiadomo ze zdechnie.Nie potrafilo ustac...rozjezdzaly mu sie nogi...Ja na to sie nie zgodzilam i po kilku dnich cwiczen ,karmienia pisklaczek nabral sily i latal jak tra lala a w dodatku tylko za mna ;) Uciekal od stada i reagowal na swoje imie :) Do dzis az cieplo mi sie robi na sercu :) Mimo ze stado ,ktore chodowala moja babcia usilnie probowalo przycholubic malucha ono uciekalo i lgnelo do ludzi. Ta milosc skonczyla sie tragicznie bo po wakacjach musialam wrocic do szkoly a pisklak wybral sie mnie szukac....no i zostal zadziobany przez wredna sroke... od tego czasu nie chcialam miec zadnych zwierzat. Po wielu latach mielismy krotko psa ale mama w koncu oddala go do ciotki na wies ...niestety zbyt male mieszkanie na duzego psa. Potem nie chcialam miec juz zwierzecia...za to siostry co rusz mialy chomika i prze wiele lat koty. ja dopiero teraz mam psa i ciekawa jestem wlasnie jak dlugo taki rasowy piesek pozyje. mam nadzieje ze dlugo :) Chorowity nie jest wiec nadzieje jest :)
Smutna historia z pisklakiem gęsi... Kiedyś podobno dość powszechną praktyką było rozmnażanie rasowych piesków w bliskim pokrewieństwie, szczeniaki były ładniejsze, ale niestety bardzo słabe. Teraz podobno hodowcy są bardziej kontrolowani. Życzę, by piesek okazał się długowieczny i przyniósł dużo radości Tobie i Twojej rodzinie :-)
UsuńNie sprzedawaj ! Obie są śliczne :-) Hehe ja chciałam mieć kotka albo pieska, a rodzice przynieśli mi żółwia i byłam szalenie rozczarowana takim obrotem sprawy, bo był strasznie twardy, a ja tak bardzo chciałam swoje zwierzątko przytulać... Ale ostatecznie nawet go polubiłam, bo mogłam go sobie wyprowadzać do woli i nigdy mi nie uciekał :D Historia o chomiczkach poruszająca- uwielbiam dziecięcą logikę :-)
OdpowiedzUsuńEch, Ci rodzice, na wskroś praktyczni ;-) Kuzynka miała żółwia, kilka razy zabrałyśmy go na spacer, faktycznie, nie uciekał ;-)
Usuńnasz opancerzony Teofilek też się ładnie
Usuńpilnuje zagrody - tzn. nas - ale jednak co
futerkowe przytulaśne to futerkowe...
Fajniaste tygryski. I wiadomo dwie będą lepiej się chowały.
OdpowiedzUsuńDziękuję, każdy mały kot cieszy moje serce :-)
UsuńZostaw, zostaw obie! Też jako małe dziecko, lat 4, miałam dwa chomiki... ale one bardzo się lubiły, aż do pojawienia się małych chomiczków... Potem długo nie było u nas małych zwierząt... Ale koty to zupełnie inna sprawa! One dobrze żyją w grupie, zwłaszcza tak maleńkie jak Twoje :-)
OdpowiedzUsuńI mam nadzieję, że maleńkimi pozostaną, gdyby urosły - byłby kłopot większy niż ze stadkiem małych chomików ;-)
Usuńsprzedaj, sprzedaj! ...ja chętnie przechwycę rudą :D
OdpowiedzUsuńno, bardzo mi przykro, jednak nie sprzedaję :-)
UsuńChyba ich nie rozdzielisz?! Wyglądają razem na bardzo zaprzyjaźnione!
OdpowiedzUsuńIch buzie mnie rozczulają :)))
nie, zostają razem :-)
Usuńmieszkam na wsi, z wyjątkiem 5 lat na studiach, to u mnie gadziny zawsze dużo było: zawsze mieliśmy psa i kota, i uważam, że się jakąś gadzine zawsze mieć powinno. Z resztą potem nie ma problemu z przeciwciałami na toksokaroze i toksoplazmoze. Wiele razy wychowywałam małe pisklaki różnych zwierząt domowych- rekordzistka indyczka dożyła sędziwego wieku 17 lat i umarła ze starości, wiele razy niańczyłyśmy też kurczaki i dozywały sędziwych lat na spokojnym "zapiecku", gąsior Wipcio dożył lak 15, pies miał 19 jak odszedł do psiego raju. Aktualnie mam 3 koty w tym Murgarabiego - domową stację meteo, Mrutkę i Łaśkę, 3 psy Tofię, Szczurę i Ciapę i kilka kurek ozdobnych, zwanych u nas futerkowymi... a to jakies jedwabiste, czy jak im tam, nawet 2 kaczki są... i przychodni owczarek żuławski od sąsiadki
OdpowiedzUsuńps, zapomniałam o Rybce: Bojwonik syjamski żył u mnie 5 lat i zdechł ze starości, i o świnkach moskich, których było u nas 35 i moja babcia zwała je "myszami"
UsuńSpore stadko :-) Gdybym żyła na wsi, pewnie miałabym psa, moi synowie bardzo by chcieli, ale w małym mieszkaniu to nie jest dobry pomysł. Pozostają koty, z którymi w sumie najlepiej się dogaduję.
Usuńno nie da się wybrać, obie są urocze :) A historyjka z życia cudowna. Chomiki też miałam, parkę oczywiście, ale po 2 kolejnych miotach odchowane maluchy oddałam do sklepu i pozostawiłam sobie tylko jednego zwierzaczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Konieczność wyboru byłaby torturą :-)
UsuńHello from Spain: nice pictures. I really like your dolls. Lovely. Keep in touch
OdpowiedzUsuńThanks :-)
UsuńNie sprzedawać żadnej! Są świetne obie i tworzą fantastyczny koci duet:)
OdpowiedzUsuńU nas mieszka chomik o imieniu Zygzak a nazywany przez wszystkich Zigmunt :)
Wygląda na to, że posiadanie lalek i zwierzaków idzie w parze :-)
UsuńOna przecież znacznie się od siebie różnią !!! Muszą być razem !!! :):)
OdpowiedzUsuńW moim domu było zawsze dużo zwierząt i roślin, bo moja Mama je kochała . Psy, koty, szczury, świnki morskie , rybki , gady, płazy , myszy ... Miałam naprawdę szczęście :)
Pewnie, że miałaś :-) Dziecięce życie bez zwierzaka, kiedy nie ma też rodzeństwa, jest dość smutne.
UsuńU mnie też zawsze było dużo zwierząt, choć w kawalerce najliczniej królowały koty. Najmilej wspominam sobie zestaw z ostatnich lat naszego wspólnego życia: 4 koty (w tym 3 moje) + pies (mój). Ale fajny był też zestaw z królikiem, choć okazał się złośliwą bestią ;-). Jako ozdobnik do kotów, miałyśmy też wróbla, rybki, szczurka i myszki. A kwiatów nie liczę: zawsze od 30 do 40 sztuk ;-)
OdpowiedzUsuńTwoje kicie są piękne i każda inna. Ja zawsze zostawiam obie lalki o tej skali podobieństwa. Nieliczne sprzedaże w celu zrobienia "luzu" i odzyskania części kasy, kończyły się niemal regularnie żalem.
widać, że się lubią - i kto lepiej zrozumie
OdpowiedzUsuńkotkę jak inna równie rezolutna kicia?