wtorek, 13 stycznia 2015

Little Miss od Madame Alexander oraz macierzyństwo w wydaniu Roberta Tonnera

Dziś będzie post ze zgadywankami.
Z czym kojarzą się Wam lalki Madame Alexander?
Bo mnie z niezbyt urodziwymi lalkami z McDonaldsa, z wmoldowanymi ubrankami i plastikowanymi czapkami, które uniemożliwiają uczesanie wystających spod nich rozczochranych, kiepskiej jakości włosów.
Przynajmniej tak wyglądały te lalki Madame Alexander, z którymi się zetknęłam.
Dopóki nie zobaczyłam tej panny.
Pytanie numer dwa - co jest dobrego w obdarowywaniu samej siebie prezentem gwiazdkowym?
Przede wszystkim to, że taki prezent zawsze jest trafiony.
No cóż, mój mąż jeszcze nie dojrzał do tego, by kupować mi lalki, choć może to i dobrze, bo nie wiedziałby jaką, a prezentowe podpowiedzi go "demotywują".
Ta panna skutecznie wpisuje się w konwencję prezentu gwiazdkowego, ponieważ dotarła do mnie tuż przed świętami, zapakowana w ozdobny papier z kokardą i dzwoneczkiem, z załączoną ozdobną kartką z życzeniami od Sprzedającej.
Przyznam, że było to bardzo miłe.
Nazywa się Little Miss, pochodzi z 2005 roku i ma nieco ponad 12 cm wzrostu. Jest wykonana z winylu, ma ręcznie malowane oczy i usta oraz szyte ubranko i buty.
Czy jest ładna?
Oceńcie sami:







I jeszcze parę zdjęć załączonego do lalki mini - katalogu:




Zgadywanka numer trzy dotyczy lalek Roberta Tonnera. Jakiś czas temu napisałam na blogu Mangusty, że Tonnerkom macierzyństwo nie pasuje, komentując spotkanie lalkowe z udziałem maluchów Kelly Shelly. A dziś trafiłam przypadkiem na to zdjęcie:
Czy wiedziałyście o istnieniu TAKIEJ lalki? 
Limitowana do 100 egzemplarzy Eternal Love Holiday Dream:

Była też wersja mniej elitarna Eternal Love, całe 200 egzemplarzy:


Piękna jest. A ja w pokorze odszczekuję to, co napisałam o macierzyństwie w wydaniu Tonnerek.
Niniejszym moja wish lista powiększyła się o jedną lalkę, choć prawdopodobnie nieosiągalną, ale co mi tam... pomarzyć można :-)

27 komentarzy:

  1. Przypominam sobie ten post i też wydawało mi się, że macierzyństwo nie dla Tonnerek. Pokazałaś tu piękne zdjęcia i też jestem skłonna przyznać, że się myliłam...
    Rewelacyjne lalki i ich ubranka mnie zachwyciły, więc wcale się nie dziwię Twojej rozszerzającej się liście marzeń...
    Mała Miss jest śliczną panienką, cudnie ubraną.
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
  2. Cos pieknego!!!!!! Jest tak wiele pieknych lalek ze czasem lepiej ich nawet nie widziec zeby nie snily sie po nocach jako niespelnione marzenie ;) Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Lubię takie sny, nawet jeśli czasem po przebudzeniu jest trochę przykro, że to tylko sen ;-)

      Usuń
  3. Panienka od Madame Alexander jest przesłodka! Mamy-Tonnerki naprawdę zachwycają urodą, a macierzyństwo mają wypisane na twarzy. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dotychczas, u innych Tonnerek nie dostrzegałam takiego spokoju i skupienia.

      Usuń
  4. Mm Alexander to kawał historii amerykańskich lalek. Posiadam jedną Pussy Cat i chętnie przygarnęłabym następne, marzę o Cissy.. Twój maluszek jest bardzo ładny, ale jak sobie pooglądasz inne to dopiero wishlista Ci się wydłuży. Maluchy od Tonnera nie zrobiły na mnie wrażenia, mamusie bardziej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już sobie trochę ich pooglądałam :-) Pussy jest słodka, szkoda, że taka duża. Niestety (a może na szczęście - dla mojego portfela) większość lalek Madame Alexander to nie mój rozmiar.

      Usuń
  5. Odpowiedzi
    1. Nie mam pojęcia, ale jest słodka, taka naburmuszona :-) Dotychczas sądziłam, że najmniejsze dzieci, jakie robi Tonner to 10-calowe Patsy z wytrzeszczem oczu, który nie bardzo mi się podoba.

      Usuń
  6. Jest słodka!!! Kojarzy mi się aurą z Shirley Temple.
    Ja lubię niektóre wyskrobki z MD. Mają myślące oczy.

    A pomysł z prezentem dla siebie i ja w tym roku zastosowałam. To nie była lalka, ale ... kot ;-)))

    OdpowiedzUsuń
  7. Śliczna ta panienka od Madame Alexander:) Ach te detale - skarpeteczki, bielizna, wstążka przy kapeluszu. Cud miód po prostu:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko trochę krzywe, bo ręcznie robione. Ma to swój klimat :-)

      Usuń
  8. Urocza ta panna od Madame Alexander, ale matka i córka od Tonnera mnie ujęły za serce, są piękne! Zakochałam się w ostatnim zdjęciu!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda :-) Bardzo podoba mi się również wersja świąteczna, matka siedzi z tyłu i czuwa, lekko przytrzymując za rękę. To piękna metafora tego, jak powinna wyglądać mądra miłość matki do dziecka przez całe życie.

      Usuń
  9. Też nie lubię gdy ktoś z bliskich chce mi zrobić lalkowy prezent. Już raz dostałam wielką porcelanową lalkę, z którą nie mam co robić, a nie mogę jej tak po prostu oddać, bo nie chcę urazić bliskiej osoby.

    Laleczka od MA jest urocza. Ta buzia!
    Za to maluchy od Tonnera wcale mi się nie podobają. Jakieś takie są nabzdycznone...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może mnie się podoba, bo to przeciwny biegun do zawsze uśmiechniętych Kelly? W końcu prawdziwe dzieci bywają nabzdyczone, a i tak je kochamy ;-)

      Usuń
  10. DZIEWCZYNY - nie dajcie się nabrać - tonerzyce tak wyglądają
    tylko do sesji - One naprawdę nie nadają się do pieluch, zupek
    i piaskownicy - jedyny piach możliwy w kompilacji z modelkami
    - to jakaś odosobniona plaża, jedwabny parawan, wygodny leżak
    i moc oszałamiających kostiumów na zmianę ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może i one nie zmieniają pieluch, nie gotują zupek i nie budują babek z piasku, bo mają do tego armię nianiek i opiekunek, ale wierzę, że potrafią kochać. A ten Tonnerkowy maluch ma taki wyraz buźki, że nie wygląda na zawsze grzeczne i miłe dziecko, możliwe, że nie raz zapluł wieczorową kreację mamusi ;-)

      Usuń
  11. a Twoja niunia jest taka trochę w stylu retro - i poprzez
    malunek pysiałka i ciuszki i ogólne emploi - co oznacza,
    że absolutnie w moim guście :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Popieram Inkę Tonnerki nie nadają się do niańczenia :) To tylko pasuje Stefkom :D
    ale Twoja MA jest cudna, przynajmniej jest to co chciałaś :D
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może do niańczenia nie, ale do miłości macierzyńskiej tak, przykre aspekty niańczenia zawsze można zepchnąć na taką Stefkę ;-)

      Usuń
  13. Madam Alexander - piękne lalki przeważnie w dużych rozmiarach :)
    Na allegro widziałam małe miniaturki, ale taką jak twoja widzę pierwszy raz i jestem zachwycona:)
    Prawdziwa mała dama z bardzo poważną miną - strój i stylizacja - cudne:)

    OdpowiedzUsuń
  14. Oj, ale te lale od Madame Alexander tak pachną klasyką, że aż się ciepło w środku robi!
    A co do Tonnerek z maluchami - no cóż, jak widać nawet one mogą ;D

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat