Stuknięta jestem. Mam lalkowy przymus. Natręctwo. Obsesję.
No, dobrze, bez dramatyzmu. Mam po prostu słabą wolę.
W grudniu skutecznie się im oparłam. Wczoraj odwiedziłam sklep z zabawkami, bo w sobotę moi synowie - bliźniaki obchodzą urodziny. Wzięłam dwie. Bo więcej rodzajów nie było. Szczęśliwie trafiły mi się panny zróżnicowane - jedna ma brązowe oczy, druga niebieskie, jedna uchylone usta, druga zamknięte. Nazywają się Amy i Flory. Ubranka mnie nie zachwyciły, a po wyjęciu z opakowań jeszcze mniej - są wykonane z niestrzępiącego się materiału, bez jakichkolwiek wykończeń. Przypuszczam, że z wraz z upływem czasu brzydko się defasonują. Panny przebrałam. Ciuszki od Kelly są na Birdies za ciasne, za wyjątkiem jednej, czerwonej bluzy. To obdarowałam je ubrankami od Evi:
Panny mają po 11,5 cm wzrostu. Czapki i buty są zdejmowane - dziewczynki mają wmoldowany zarys włosów, szkoda, że nie pomalowany, fajnie byłoby nadać im wrażenie trójwymiarowości.
Dwie małe sowy, które towarzyszyły pannom, zostały natychmiast przywłaszczone przez moje najmłodsze dziecię... "O, kot, kot" (moja córka tworzy liczbę mnogą poprzez kilkukrotne powtarzanie tego samego słowa - trzy koty to kot,kot,kot, od czterech wzwyż liczba powtórzeń nie zawsze ściśle zgadza się z ilością przedmiotów). I ślad wszelki po koto-ptakach zaginął ;-)
Moje dzieci są już przyzwyczajone, że lalki, które pojawiają się w domu należą do mamy i należy zostawić je w spokoju. Natomiast pudełka i towarzyszące lalkom akcesoria można bezkarnie zagarnąć. Czasem, jak już wszyscy zasną, cichaczem je odbieram...
Ostatecznie o sowy wybuchła spora awantura, bo ptaszki dwa, a chętnych troje. Na dodatek podwójnie cenne, bo sówki są puste w środku, więc można się nimi bawić w "teatrzyk", nakładając na palce.
Papużki to figurki Schleich. Jestem wielką fanką tych figurek, uważam, że to świetny pomysł dla starszego dziecka (takiego, które wyrosło z etapu gryzienia) - są trwałe, farba się nie ściera, a zwierzęta są drobiazgowo i realistycznie odwzorowane.
A tak maluchy wyglądały wcześniej - zdjęcia promo gwizdnęłam z allegro:
Oooo widze ze nie oparlas sie ich wdziekowi ;) Sliczne ci sie trafily a przebrane to juz wogole sa wyjatkowe!!! Nawet nie wiedzialam ze ubranka z Evi moga byc takie ladne!!! U nas w sklepie sa takie byle jakie te lalki simby i w byle jakich ubrankach.
OdpowiedzUsuńU mnie dzieki Bogu nie ma awantur bo lalki w sumie sa wspolne i jak coreczka chce sie pobawic to bierze ;) Znajac zycie to za godzine gora dwie sie jej znudza i wracaja do mnie ... i tak do nastepnego razu ;) Ogolnie moja najbardziej kocha swoje Littles pet shop i najwiecej sie nimi bawi a ma ich ponad 100 roznych zwierzatek i duzo akcesorii.
Schleicha figurki tez bardzo lubie ...mam nawet gdzies kilka ;)
To są ciuszki ze starszych Evi, te współczesne to rzeczywiście mają badziewne i brzydkie ubranka. Może jak dzieci podrosną, to pozwolę - na razie całe towarzystwo jest za małe i co prawda nie mają tendencji do niszczenia, ale do gubienia - niestety tak. A straty mojej lalki bym nie zniosła ;-)
UsuńGratuluję nowych słodkich lokatorek :)
OdpowiedzUsuńMam dwóch synów już dorosłych (nie mam dziewczynki),
ale od najmłodszych lat wychowywałam ich podobnie;
moje to moje, a dziecka to dziecka, czy to zabawka czy coś innego,
i tak zostało po dziś dzień :)
Pozdrawiam serdecznie :)
Dziękuję i pozdrawiam :-)
UsuńMaluchy mają fajne pyszczki ... Nie, nie mogę im się za długo przyglądać, bo coraz bardziej mi się podobają , a że też jestem stuknięta to może się źle skończyć.... :/
OdpowiedzUsuńU mnie też był taki podział - co dzieckowe to dzieckowe, co mamy to mamy :):)
Pyszczki są trochę ptasie, ale chyba o to chodzi :-)
UsuńO matko, jakie śliczne. Jeszcze ich nigdy nie widziałam, a chyba bym się sówkom nie oparła. Do sklepów z zabawkami chodzę rzadko (u nas są ze dwa na krzyż i przypominają dziuple bardziej niż sklepy) . A może w jakimś supermarkecie też są?
OdpowiedzUsuńNa pewno są na allegro.
UsuńPierwszy raz je widzę na oczy ale uważam, że są słodkie! Ubranka rewelacja! Jejku, jak ja się cieszę, że na razie nie ulegam tym maluchom stojącym na sklepowych półkach...
OdpowiedzUsuńZ mojego punktu widzenia to niestety, niewiele ich stoi, trzeba się sporo natrudzić, żeby znaleźć ładnego malucha. Bo Evi do kategorii ładnych i słodkich nie zaliczam.
UsuńJakie urocze buźki mają te dzieciaczki, przebrane wyglądają o niebo lepiej! Jestem ciekawa, czy te papużki będą pasować do skali barbiowatej....
OdpowiedzUsuńPapugi mają 8 cm długości, chyba są trochę za duże.
Usuńi ja bym się nie oparła!!!
OdpowiedzUsuń:-)
UsuńPrzeurocze bobasy, jak najbardziej pasują do Twojej kolekcji :-)
OdpowiedzUsuńNie mają innego wyjścia :-)
UsuńSą cudne a jakie mają fantastyczne ślepki:)
OdpowiedzUsuńI te czapki ...genialne, oj moja Tyśka ucieszyłaby sie z takiej:)
Są bardzo ładne, ale trochę szkoda, że plastikowe, jestem tradycjonalistką w kwestii materiału, z jakiego czapka powinna być zrobiona :-)
UsuńDzieci w nocy okradać z drobiazgów - skandal! ;-)
OdpowiedzUsuńMałe bardzo fajne. Ciekawam, jak wyglądają przy LIVkach?