poniedziałek, 12 stycznia 2015

Elvis żyje! Tommy Elvis Giftset 2003 oraz opowieść z piekła rodem.

Choć do postaci Króla Rocka odnoszę się z dużą dozą niechęci, jest mi obca zarówno pod względem muzycznym, jak i stylistycznym, stałam się właścicielką takiego małego chłopca:



Tommy pochodzi z kolekcjonerskiego zestawu z 2003 r. Choć jego ubranko jest dość kontrowersyjne, spośród dwóch pozostałych chłopców z zestawu ten malec wydał mi się "najlżej strawny":



Chłopiec ma męski odpowiednik pod postacią tego oto Kenika:



Nie, to temu Panu już dziękujemy...

Stroje Kena i Tommy'ego nawiązują do znanego przeboju Elvisa Presleya i filmu z jego udziałem "Jailhouse Rock"
Chłopaczek ma zginane nóżki i potrafi nieźle wywijać:







Popełniłam lalkowe zberezeństwo i zmyłam Tommy'emu bokobrody, bo bardzo mi się nie podobały. Sam chłopiec ma dość ciekawą, egzotyczną urodę i poważnie myślę o przerobieniu go na... małego diabełka.
Dlaczego akurat na diabełka?
Bo odkąd przeczytałam post u Natalii Tadry o lalkowym niebie, prześladuje mnie myśl o lalkowym piekle. Jak wygląda? Czy lalkowe piekło to dostać się w łapy małej właścicielki - przeżuwacza stóp albo fryzjerki - amatorki? Czy może coś gorszego?
Przypomniało mi się zdarzenie, które miało miejsce wczesną jesienią, w parku. Choć moja córka preferuje pojazdy wszelkiego rodzaju, tym razem na spacer zabrała ze sobą Evi. Lalka doświadczyła tego niebywałego zaszczytu, ponieważ miała bluzeczkę z wizerunkiem Hello Kitty.
Dziecię moje siedzi sobie i usiłuje Evi rozebrać. Bo "Emme cce kota" (Emma to imię mojej latorośli).
Starsza pani siedzi sobie na ławce obok i obserwuje. Wreszcie nie wytrzymuje i pyta bardzo grzecznie "Ja panią bardzo przepraszam, ale czy córeczka nie za mała na taką laleczkę? Urwie głowę albo coś złego niechcący zrobi?"
Zwykle nie nawiązuję rozmów "piaskownicowych", ani z matkami, ani z babciami. Jestem osobą introwertyczną, a nie zawsze błyskotliwe komentarze przerabiałam z podwójnym natężeniem, kiedy woziłam w wózku dwóch małych chłopców. 
Perełką z tamtych czasów było pytanie: "O, bliźnięta, ja marzę o bliźniakach, jak pani to zrobiła?"
Metodą tradycyjną.
Mina mojej rozmówczyni - bezcenna :-)
Ale to pikuś oczywiście, nie mam nic przeciwko zaglądaniu do wózka, uśmiechaniu się, miłym komentarzom. Wkurzały mnie i wkurzają pytania obcych osób o sprawy moim zdaniem intymne, jak poród czy karmienie piersią, fizjologia różnego rodzaju, wreszcie dobre rady, o które nikt nie prosi i dołujące porównania z rodzaju "O, ma jeszcze pieluszkę, mój wnuczek chyba młodszy i od dawna już bez". I wreszcie "O, trójka dzieci, dzielna pani jest". 
Dzielna to bym była, gdybym wyszła na spacer do parku z trzema lampartami.
Cóż, wracając do tematu, gdyby tamto pytanie nie dotyczyło lalek, pewnie zbyłabym zimnym spojrzeniem.
Ale że dotyczyło, wyjaśniłam spokojnie, że dziecię nie ma takich skłonności, a poza tym ja pilnuję, bo lalki lubię, szanuję a nawet zbieram. 
Zbiera Pani?
Zbieram. Właśnie takie małe. Nie, nie takie. Trochę inne, ładniejsze.
No to starsza pani rozpoczyna opowieść o tym, jak to znalazła w pobliskiej ciucharni kilka takich małych lalek. Nie, nie takich. Ładniejszych. Jedna miała śliczne, ciemne włoski i ładną sukieneczkę, zupełnie nie zniszczoną. To wzięła dla wnuczki.
Kelly???
Włączyły mi się wszystkie kontrolki w mózgu. 
Kelly w SH? 
Gdzie???
Z parku wróciłam bogatsza o adres tego SH (gdzie jak dotąd udało mi się wyhaczyć tylko dwa kloniki i pociąg od Simby, ale nie bywam regularnie) oraz o smutną historię, którą opowiedziała mi starsza pani.
Bo kupioną w SH lalkę oczywiście umyła, ubranko uprała, zawiązała nową kokardę na włosach i zaniosła wnuczce. Błędem było, że opowiedziała, skąd ma. Dziewczynce oczy się zapaliły na widok takiej ślicznotki, ale w tym momencie wkroczyła jej matka, lalkę za włosy i do kosza na śmieci.  Bo nie po to ona i jej mąż pracują, żeby ich dziecko bawiło się zabawkami ze szmateksu! Przecież to śmierdzący syf i siedlisko bakterii!
Starsza pani nie chciała kłótni z synową i odpuściła.
Może tak właśnie wygląda lalkowe piekło - dostać drugą szansę, czyste ubranko, nową kokardę do włosów, a potem tak po prostu, bez żadnego powodu - trafić na wysypisko?

20 komentarzy:

  1. ... ja bym tam lalkę wyciągnęła za te włosy z kosza na śmieci i zabrała do domu :)))
    a synowej pokazała na czole kuku-mamuniu i język jak łopatę :))) ale to się ponoć nazywa wychowanie :(
    a Twój Elvis wymiata jest po prostu czadowy :)))
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę sobie, że babcia pewnie nie raz, w różnych sytuacjach, próbowała synowej uświadomić bezmiar jej głupoty i pewnie skończyło się tylko pretensjami ze strony syna, dlatego teraz już odpuszcza... Dziękuję :-)

      Usuń
  2. Elvis wymiata...dobrze ze zmylas te bokobrody!!! Ja pewnie bym go wogole odpuscila bo za Elvisem nie przepadam choc przyznac musze ze lalunia calkiem ,calkiem :) I tak jak teraz sobie pozuje to az milo :)

    Co do uwag odnosnie dzieci to nie ma co brac do siebie. Przewaznie takie zaczepki na placach zabaw to chec rozpoczecia rozmowy ;) Nudza sie ludziska i tyle ;) Ja lubilam przysluchiwac sie roznym rozmowom matek ...duzo ciekawych rzeczy mozna sie dowiedziec a nawet nawiazac przyjaznie :)

    Co do tej historii o lali to az mi sie serce scisnelo...szkoda ze nie wyciagnela jej z kosza i nie podarowala innemu dziecku , ktore by to docenilo . Nie potrafie pojac takich snobistycznych i egocentrycznych ludzi. Az zal pomyslec czego dziecko sie od nich nauczy... Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wychowywała mnie głównie babcia i uczyła, że jeżeli chce się nawiązać rozmowę z nieznajomą osobą - to zaczyna się od jakiś neutralnych tematów - pogoda, ptaszki w parku, o, jak ładnie ten plac zabaw wyremontowali itp. Dla mnie tzw. "wyjazdy osobiste" to brak dobrego wychowania i tyle. Ciekawe, że jak masz już starsze dziecko, to zaczepki ustają, granica intymności jakoś tak sama się przesuwa.
      Też czasami zastanawiam się, czego dziecko się nauczy, bo spotykam się z podobnym podejściem np. wśród rodziców w szkole, do której chodzą moi synowie. W życiu bywa różnie i warto, żeby dziecko wiedziało, że rzecz z drugiej ręki może być równie wartościowa jak ta prosto z pudełka.

      Usuń
  3. małolaty nie mają jeszcze bokobrodów, więc postąpiłaś jak
    najbardziej słusznie - choć zostawiając w wersji original
    miałabyś pewne lalkowe kuriozum...
    po nastu latach moja rodzina przyzwyczaiła się, iż u mnie
    lale są droższe niż ciuchy z SH - ale Babci szkoda...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam jeszcze jedno kuriozum - chłopaczka z wąsami, jeszcze ich nie zmyłam :-)

      Usuń
  4. Metoda tradycyjna - boskie:)
    Mały Elvis bez bokobrodów genialny - mam słabość do króla:)
    Smutna historia, my tez zarabiamy a nie przeszkadza mi to biegać po lumpach, moje dzieciaki wręcz uwielbiają szperać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, przypuszczam, że moja rozmówczyni oczekiwała jakiegoś przepisu medyczno - kulinarnego, np. trzeba pić mleko codziennie przed snem przez pół roku i żuć do niego nać pietruszki, albo zażywać jakiś specjalny zestaw witamin, a tu taki brak zrozumienia ;-)

      Usuń
  5. Nie wiem, czy się przyznać, bo lubię słuchać Elvisa, więc chłopaczek jak najbardziej mi pasuje:)
    Przekonałam się też, że piekiełko dla lalek na pewno istnieje po tym, jak wyjęłam kupioną lalkę z paczki dziś, po południu :( Totalna katastrofa a na zdjęciu wyglądała całkiem, całkiem.
    Natomiast reakcja wspomnianej synowej nawet nie warta komentowania...
    Serdecznie Cię pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przykre i niestety zdarza się za często, trzymam kciuki za lalkę, żeby jakoś udało się ją doprowadzić do ładu... Czy może odsyłasz?

      Usuń
  6. Elvis całkiem przystojny. Nigdy nie przepadałam za sposobem jego ubierania się i fryzurami, ale sporo piosenek lubię. Co do tej synowej, to szkoda gadać.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Obiektywnie stwierdzając, to oryginał też był przystojny, tylko te ciuchy i fryzury - no, nie moja bajka :-)

      Usuń
  7. Smutna historia z tą laleczką z SH... ech, szkoda gadać...
    Elvisek bardzo udany!
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Szkoda baków :D Ja tam lubię- i choć u małolata wyglądałyby dziwnie, to Elvisowi w każdym wieku są one niezbędne :D

    Odkąd zbieram lalki, moja hipochondria zmalała do minimum- te miliony bakterii, wirusów i nie wiadomo czego jeszcze, które docierają do mnie z całego świata musiały mnie już skutecznie uodpornić na wszystkie możliwe zarazy :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, zawsze można domalować, jeżeli dane mu będzie pozostać Elvisem, czego nie jestem jeszcze pewna :-) Dziękuję za odwiedziny :-) Hipochondria piękna rzecz, jaki niewyczerpany temat do rozmów. Ja, odkąd zaczęłam zbierać lalki mam niekończące się problemy z zębami - za mocno je zaciskam, kiedy już otworzę paczkę i zobaczę jej zawartość ;-)

      Usuń
  9. Och.. biedna lalka, szkoda mi jej niesamowicie...Szkoda też babci, która lalkę znalazła, odszykowała i chciała podarować...
    Elvis śliczny, a bez tych baczków, nawet ładniejszy :-)
    ps. Hehe Twoja odpowiedź odnośnie bliźniąt- bezbłędna! Mam dzisiaj kiepski dzień.. ale wywołałaś uśmiech na mej twarzy :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, też miałam nienajlepszy dzień, generalnie nie wierzę w trzynastego, ale następnym razem jestem skłonna unikać podejmowania jakichkolwiek działań w tym dniu, najlepiej w ogóle nie wstawać z łóżka i nie otwierać komputera :-) Jutro wyślę Twoją Tamikę, znalazłam do niej jeszcze oryginalne butki.

      Usuń
  10. Opowiedziałaś piękną, ale jednocześnie bardzo smutną historię. Wielka szkoda, że dzisiaj wyznacznikiem tego czy dziecko może się bawić zabawką jest to czy jest nowa. Ja wiele zabawek odziedziczyłam po kuzynach i kuzynkach, a zabawa i tak była przednia:)
    Niecierpliwie czekam nam małego diabełka:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miałam podobnie, dopóki ojczym nie zaczął pracować za granicą, wtedy to kuzynki zaczęły dziedziczyć po mnie ;-) Dla mnie ważnym argumentem za zaopatrywaniem dziecka w starsze zabawki jest przede wszystkim to, że są one ładniejsze. Bardzo wiele wśród najnowszych lalek po prostu mi się nie podoba.

      Usuń

Walking Cat