Dzień Matki to dla mnie święto słodko - gorzkie. Słodkie, bo dziś ze szkoły moi synowie przynieśli dwie laurki. Nieważne, że pani w szkole kazała, ważne, że każdy z chłopców włożył w nie sporo pracy, a namalował oraz wykleił nie tylko jakieś tam kwiatki... dostałam zamek, konie, psy... a nawet jeziorko z kaczką ;-) A gorzkie, bo moje stosunki z własną mamą nigdy dobre nie były, właściwie wychowywała mnie i matkowała mi moja babcia.
Z okazji Dnia Matki nietypowa sesja, ideę podpatrzyłam na blogu Ani z Doll Second Hand. Barbie i nie tylko występują w roli mamy, a Kelly i Tommy w roli dzieci. Wybierając laleczki do roli dzieci kierowałam się bardziej ulotnym wrażeniem pokrewieństwa, niż realnym podobieństwem, wszak bywa, że dzieci bardziej niż do matek podobne są do ojców, dziadków czy kogoś tam jeszcze w trzecim pokoleniu.
Skąd u mnie tyle "dorosłych" lalek? Wszystkie są z drugiej ręki i w zasadzie należą do mojej córki, prawa własności roszczę tylko do cudnej Christie. Lalkowe dzieci, które dziś prezentuję już u mnie widzieliście.
Pierwsza mama to klonik, ładny, brązowooki, o porcelanowej cerze, niestety całkiem sztywny. Jako potomstwo występują: Kelly Fantasy Tales Tea Party 2004 i Tommy SquarePants 2005 (bez oryginalnego ubranka):
Oczywiście, nie mogło dziś zabraknąć Superstarki (choć nie wiem, która to). Występuje w roli mamy dwóch uroczych bliźniaczek - Kelly Tiny Steps 1998 (po prawej) i Kelly Tiny Steps 2002:
GAP Barbie AA z 1997 r., z oryginalnego odzienia została jej wyłącznie bluza, którą sprofanowałam i ubrałam tyłem do przodu, bo tak mi bardziej pasowała do sukienki. Córeczka to Keeya School Time z 1998:
Halloween Fun Barbie z 1998. W oryginale kocica. Tutaj, na potrzeby sesji, rozebrana z kociego kostiumu, co ujawnia jej niefajną cechę - głowa jest ciemniejsza od reszty ciała. Zamiast kociego dziecka - Kelly z pięciopaku School Bunch z 2005 r.:
Posągowa Christie California Girl, bez butów, bo nie posiadam w domu taaakich kajaków, zachowała tylko oryginalny naszyjnik. Dla równowagi - dziecko też nieobute i równie oryginalnej urody - Kelly from Kenya z serii Dolls of the World z 2002 r.:
Niezidentyfikowana szatynka (chyba Teresa?), niestety sporo w swoim lalkowym życiu wycierpiała - ma pogryzione stopy i dłonie, włosy w kiepskim stanie. W roli córeczki - Marisa Camper z serii Lots of Secrets z 2001 r.:
Długowłosa brunetka od Simby, eks księżniczka. Włosy z pięknego, czarnego warkocza można niestety wyciągać palcami. Dziecię to Jenny Spring Cleaning z 2000 r. :
Mattelowska Merida to mama na luzie. Dzieci też nieszablonowe. Starsza córeczka to gwiazda rocka pomimo młodego wieku - Singing Star Jenny z serii All Grown Up z 2002 r., młodsza może chodzić do szkoły w czymś, co łudząco przypomina piżamę (Melody School Bunch 2005):
Jeszcze jedna niezidentyfikowana mama (czy to mold Mackie?) i dwie córeczki z niewielką różnicą wieku - wyższa to Kelly Camping Set z 2009, młodsza to Shelly with Kitten z 2005 (to nie Kelly, bo to edycja wyłącznie europejska)
Do grona dorosłych pań, zaludniających najwyższą półkę w pokoju dzieci (żeby córka za często nie sięgała ;-) chętnie dołączyłabym moją wymarzoną Mother Gothel z Roszpunki czyli Czarną Mańkę u Inki, ale ta lalka akurat nie powinna świętować Dnia Matki...
Super sesja:) Ja tam wszędzie widzę pokrewieństwo:)
OdpowiedzUsuń"Wszystkie dzieci nasze są" ;-)
UsuńŚwietne mamuśki z pociechami. Bardzo ładnie je dobrałaś.
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńBardo fajna sesja! I kanapa :-) choć ja mało lalkowa, to jednak mebelki i dioramy podziwiam nieustannie, korci mnie nawet samodzielne dłubanie, ale powstrzymują dotychczasowe doświadczenia plastyczne...
OdpowiedzUsuńKanapa akurat Ikeowska. Dłubanie dioram odkładam do emerytury :-) Dziękuję za odwiedziny :-)
UsuńŚwietny pomysł na sesję! Włożyłaś w nią sporo pracy, a efekt jest zachwycający!
OdpowiedzUsuńWszystkie dziewczyny - i te małe, i te duże - są urocze!
Miałam też sporo dobrej zabawy :-) Dziękuję bardzo.
UsuńŚwietnie je dopasowałaś ! Bardzo mi się podoba :-) a rodzinka Barbie Gap jest po prostu perfekcyjna! :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńDziękuję za reklamę ;-) Mamusie i dzieci dobrałaś świetnie, szczególnie podobają mi się ciemnoskóre :-)
OdpowiedzUsuńAleż proszę bardzo i ja również dziękuję :-)
UsuńŚliczna sesja!!! A co do Mother Gothel to kiedyś (z naukowych ust) usłyszałam, że jej książkowa wersja, zapewniła dziecku lepszy start niż mogliby rodzice, więc super, że oddali Roszpunkę tej wiedźmie... w tym rozumieniu byłaby absolutnie konieczna do Twojej sesji!
OdpowiedzUsuńTa książkowa pewnie tak, disneyowska natomiast, na której wzorowana jest lalka, nie bardzo - bo wykradła dziecko parze królewskiej (tak wujek Disney kaleczy klasyczne bajki ;-)
UsuńFajnie je dobrałaś :)
OdpowiedzUsuńU mnie dziś dzień Matki był "straszny"
To pewnie dobrze, że już się skończył :-)
UsuńJa też nie mogę nie pochwalić tak ciekawego doboru matek i dzieci, bardzo fajny pomysł na świąteczny wpis:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńDziękuję za miłe słowa i odwiedziny :-)
UsuńFantastycznie podobierane rodzinki ! Pomyślności !
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i pozdrawiam.
UsuńGenialny pomysł na sesję, Fantastycznie dobrane mamusie i dzieciusie:)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńBardzo ciekawa sesja i cudowna róznorodność lal, tych małych i dużych :)
OdpowiedzUsuńSwietny pomysl i cudna sesja!!!! :)
OdpowiedzUsuńmamuśka Merida w deseczkę!
OdpowiedzUsuń