czwartek, 26 lutego 2015

maluchy Sunshine Family


Te mattelowskie maluchy wciśnięte są czasowo pomiędzy Little Kiddle, a Rosebud Dolls. Mają 7,5 cm. Stawy mają nieruchome.
W epoce dzieci - kwiatów, w roku 1974, firma Mattel wprowadziła na rynek zestaw lalek, które były pewnego rodzaju anty-Barbie: The Sunshine Family (wszystkie zdjęcia w pudełkach i z rodzicami pochodzą z sieci):


Lalki - rodzice były tej samej wielkości co Barbie i Ken, ale całkowicie obca była im pogoń za modą i luksusowym życiem. Członkowie Sunshine Family (którzy nie grzeszyli również urodą) propagowali powrót do natury. Posiadali skromny domek, hodowali zwierzęta i parali się rękodziełem:



Pomimo hippisowskich korzeni, tata - Steve - nosi elastyczny golfik, mama - Stephie - długą kwiecistą sukienkę z fartuszkiem. Całość bardziej kojarzy mi się z amerykańskimi mormonami niż z barwnym stylem dzieci - kwiatów. No i gdzie tu miejsce na "free love"?
Późniejsze zestawy rodzinne są już bardziej "na luzie". Mama zrzuca fartuszek:

Pojawiają się dziadkowie - bardzo konserwatywni i sąsiedzi - barwna, czarnoskóra rodzina:



Najbardziej podoba mi się domek dla kota i psa:

Wracając do moich lalek - malec poniżej pochodzi z zestawu podstawowego. Nie ma oryginalnego ubranka, a Mattel wyjątkowo skromnie obdarzył go włosami, które wyrastają tylko z czubka głowy, są sztywne i sterczą niemiłosiernie w górę "na palemkę". Nie pomogło kilkukrotne przelewanie wrzątkiem, więc póki co dziecię nosi słomkowy kapelusz:


Kolejny maluch to dziecko czarnoskórych sąsiadów - moim zdaniem jest najładniejszy z całego stada:


I jeszcze piegowaty maluch  - z zestawu z rodzicami i starszą siostrą:


Rudowłosa dziewczynka pochodzi z zestawu z mebelkami dla niemowląt:


Pomimo, że seria cieszyła się dość dużą popularnością, produkcji lalek zaprzestano w 1978 roku. W 1985 wyszedł na rynek pierwszy zestaw Heart Family - w zupełnie innej, słodko - koronkowej stylistyce. Rodzice nosili sprawdzone, atrakcyjne moldy Barbie i Kena.  Czasy się zmieniają. Ostatni  rozdział "macierzyństwa według Mattela" to nowoczesna Happy Family z rudowłosą, ciężarną Midge - lalka była tak "skandaliczna", że w USA konserwatywni rodzice zażądali wycofania jej z rynku...

20 komentarzy:

  1. Powiem szczerze, że takie zestawy bardziej do mnie przemawiają niż cały "barbiświat" razem wzięty. Ale to teraz, nie wiem natomiast jak sprawa by sie miała kiedy ja byłam dzieckiem. Pewnie powieliłabym schemat i zachwyała się barbi. No cóż, z wiekiem wiele sie zmienia :) Fantastyczne laleczki, fajnie, że maja "normalny" wygląd. A co mi się najbardziej podoba to zróżnicowanie wiekowe i wzrostowe tych maluchów. Fajna taka rodzinka z dziadkami, dzieciakami i nawet zwierzatka w tle :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cóż, podoba mi się rodzinka AA z tej serii, jest ładna i barwna, ale Steve i Stephie - niespecjalnie. Wydają mi się tacy smutni i zaniedbani, mają fatalne włosy. Wiem, że moda wtedy była inna, ale wsadzić mamę w fartuszek to był anachronizm nawet jak na tamte czasy. Może odbieram lalki trochę jak moje lepsze alter ego i dlatego preferuję piękne.

      Usuń
  2. Sliczne sa!!! ja kilka lat temu nabylam parke doroslych albo nastolatkow...dziewczyna rozczochrana masakrycznei a chlopak bez oka ;) Dobrana para ;) Bobaski widzialam kilka razy za nawet nie duze pieniadze ale jeszcze sie nie skusilam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, że rodzice wyglądają właśnie jak para nastolatków, nie dorośli :-) Bobaski są słodkie i chyba najbardziej udane z całej serii.

      Usuń
  3. Ciągle odkrywacie przede mną nowe zasoby lalek. Nie miałam pojęcia o ich istnieniu. Czy maluchy są sygnowane? Jak się nie wie, to łatwo przegapić okazję kupienia takiego prawdziwego skarbu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, są sygnowane 1973 Mattel Inc. na główce i 1973 Mattel Inc. Taiwan na pleckach.

      Usuń
  4. Choć wolę Barbie, to wygląd Happy Family bardzo mi się podoba, a szczególnie ciemnoskórzy sąsiedzi. Maluszki są uroczę, wyobrażam je sobie, jak się wszystkie bawią w piaskownicy, a ich rodzinki grillują na podwórku za domem ;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, a fartuszek lalkowej mamy w przypadku grilla miałby praktyczne zastosowanie - ochrona przed upaćkaniem ;-)

      Usuń
  5. Lubię Słonecznych, ale malucha żadnego nie mam :/

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiem Ci, że odwiedzając Twojego bloga, trudno nie nadużywać słowa "słodziaki" ;) Te maluchy są przeurocze:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie z założenia ma być słodko, nawet tło jest (jak mawia moja córka) "lóziowe".

      Usuń
  7. Mają takie słodkie twarze, że buzia mi się śmiała przez cały czas oglądania tych zdjęć!
    A przyznam się, ze obejrzałam je kilka razy, aby im się dokładnie przyjrzeć!
    Dziękuję za pokazanie tych laleczek!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Proszę bardzo, miło mi, że ich oglądanie sprawiło Ci dużo radości :-)

      Usuń
  8. No, brązowego maleństwa to Ci szczerze gratuluję! :-) Ja mam obie pary dorosłych (młodych) i białego malca, oraz jakąś podróbkę i mimo skromnej urody balansującej na styku Little Kiddle i Tutti, wzbudzają we mnie szczerą czułość. Powiem Ci, że nie znałam ich rodowodu z wyjątkiem dat życia i istotnie myślałam, że to jacyś mormoni, albo pionierzy ;-)). Ale jak oni tacy ekologiczni to, co się dziwisz fartuszkowi. Siedzi ta mama w ogródku, marchewkę wyrywa, tymianek podlewa - no trzeba mieć zgrzebny strój do takich akcji!
    PS. Nie wiesz, czy kot i pies były później replikowane w barbiowych zestawach? Są jakieś niemiłosiernie znajome...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jestem lekko przeczulona na punkcie tego, jak Mattel radzi sobie z obrazem macierzyństwa. Chodzi mi o wysyłany przekaz. Mama z Sunshine Family, zaniedbana i odziana w zgrzebny fartuszek - to nie jest ktoś, z kim chciałaby się identyfikować mała dziewczynka, nawet w odległych latach 70-tych. Z Heart Family Mattel przegiął w drugą stronę, bo kto ma małe dzieci - ten wie, że śnieżnobiały koronkowy żabocik raczej nie przetrwałby jednego dnia. W sumie Migde z Happy Family wyglądała najnormalniej, ale seria nie utrzymała się długo.
      Psa i kota o takim umaszczeniu nie kojarzę, ale wydaje mi się, że na tym samym moldzie produkowane były wszystkie późniejsze koty dla Barbie. A psy, które utkwiły mi w pamięci to cudowne długowłose owczarki i harty :-)

      Usuń
    2. Tak, masz rację. Mattel z macierzyństwem ma wyraźny problem. Nie wiem czemu, ponieważ Ameryka zdaje się mieć bardzo prorodzinną filozofię, którą wdzięcznie prezentuje w pop kulturze.
      PS. I ja kocham te owczarki oraz harty :-)

      Usuń
  9. same maluszki jak z kreskówki - miodzio!
    a czekoladowa rodzinka - no cóż, to jedyni "pełnoletni",
    którym bym wybaczyła te plastikowe oczęta - bo mi
    przypominają postacie z serii "był sobie człowiek"

    OdpowiedzUsuń
  10. Śliczne są i takie malutkie :-) chłopczyk w słomianym kapeluszu podbił moje serce! :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Jakie mają optymistycznie uśmiechnięte pyzate buzie - aż się buzia sama śmieje:)

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat