Orientalna dziewczynka to dziecko Petry z lat 80-tych:
Według sprzedającego z ebaya to mała Chinka, moim zdaniem, choć daleko mi do eksperta z tej dziedziny, dziewczynka ma na sobie japońskie kimono.
Tak mała prezentowała się w pudełku - zdjęcie z sieci:
Niewiele wiem o International Babies Petry.
Wraz z laleczką dostałam folder Petry i tam znalazłam zdjęcia ośmiu maluchów z tej serii:
Przy okazji przybliżyłam się do identyfikacji mojej skośnookiej panny, którą prezentowałam w grudniu:
Obie dziewczynki mają identyczne ciałka. Oryginalny maluch Petry nie ma sygnatur. Twarzyczki wykonane są na tym samym moldzie, nie są jednak takie same. Z pewnością moja skośnooka to nie ta sama lalka - ma większe usta i orzęsione oczy, nie jest to też żadna z lalek prezentowanych w mini-katalogu Petry. Ale wygląda jak Petra. Czy były inne orientalne maluchy Petry, nie wiem.
Sfotografowałam też parę innych ciekawostek Petry z tego folderu:
Miłość do lalkowych katalogów mam z dzieciństwa i mogę je oglądać wielokrotnie, z taką samą przyjemnością. Choć od Petry miałam tylko lalkowy kibelek, to natężenie różu w cudownej, kiczowatej stylistyce tamtych lat całkiem mnie rozrzewniło ;-)
Stare katalogi, to prawdziwa kopalnia wiedzy o lalkach. Fajnie, że wrzuciłaś zdjęcia.
OdpowiedzUsuńEch, wiedza wiedzą, ale ile pozytywnych emocji :-)
UsuńLala na pewno ma na sobie kimono. Ale to nie pierwszy taki przypadek, Simbowa Koreanka w koreańskiej kiecce była z kolei oznaczona jako Japonka.
OdpowiedzUsuńTo trochę jak ubrać lalkę w strój krakowski i sprzedawać jako Rosjankę ;-)
UsuńJestem pewna, że przeciętny Amerykanin by nie odróżnił ;-)
UsuńHehe nie wiedziałam, że Petra miała dzieci :D Wspaniałe są te pyzate maluchy, a do tego Chinki- skośnookie bobasy są przeurocze :)
OdpowiedzUsuńPetra miała mnóstwo dzieci i chyba nawet nie deklarowała, że jest ich starszą siostrą ;-)
UsuńA fe!!! ;-))
UsuńNigdy wcześniej nie widziałam bobasów Petry. Fajne maluchy.
OdpowiedzUsuńJa widziałam "na żywo" w dzieciństwie. Koleżanka miała parkę maluchów od Petry.
UsuńUwielbiam oglądać dioramy stworzone przez twórców katalogów. A lalki w nich są takie piękne i nieskazitelne... :-) Małe azjatki są urocze, drugiej też przydałoby się takie kimono :-)
OdpowiedzUsuńCóż, wymagało to niemało pracy w czasach sprzed photoshopa :-)
UsuńOglądając takie lalkowe katalogi wzdychałam nie tylko do samych lal, ale do wszystkich tych mebelków i gadżetów tam prezentowanych. Zawsze znalazłam tam coś, czego nie widziałam w sklepie. Śliczna czerwona szydełkowa sukienusia na lali :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-) Do Polskich sklepów, nawet Pewexów, niewiele z tego docierało. Ja miałam przyjemność oglądać sklep zabawkowy w Zachodnich Niemczech, w czasach, gdy pracował tam mój ojczym. W moim dziecięcym przekonaniu - to był raj na ziemi ;-)
UsuńFantastyczna jest:) Świetne są takie katalogi, przynajmniej można sobie pooglądać i powzdychać czasami:)
OdpowiedzUsuńW związku z upływem czasu w zasadzie tylko wzdychanie pozostaje, prawdopodobnie niełatwo zdobyć rzeczy z tego katalogu :-)
UsuńOj łza się w oku kręci .... słodkie różowe lata osiemdziesiąte ... :):)
OdpowiedzUsuńBardzo fajny maluszek :)
Cudna jest! Ja też zauważyłam, że petrowe, jak również flerkowe maleństwa, którym w ubiegłym miesiącu robiłam fotki, nie mają sygnatur. Może Petra także miała edycje innorynkowe?
OdpowiedzUsuńO, jak ja kocham lalkowe katalogi. Niedawno dokopałam się do mojego zbioru takiej "literatury". Godziny marzeń i emocji. Murowana odtrutka na dziecięce problemy, choć czasem niemożność posiadania tych rzeczy generowała problemy nie mniejsze od "realnych"...
to Petra też miała potomstwo? no, szok!
OdpowiedzUsuń