Krótka seria laleczek, która wyszła w 2003 roku i nie cieszyła się powodzeniem. Mattel pomysł zarzucił po wydaniu przeszło 30 Lemonheadek, co powoduje, że lalki rzadko pojawiają na aukcjach, a zatem - stanowią gratkę dla zbieracza.
Czy są ładne, czy nie - kwestia dyskusyjna.
Prezentowałam już trzy dziewczyny oraz chłopca. Moja kolekcja powiększyła się o tą oto czarnoskórą pannę:
Zdjęcie w pudełku ze strony lilfriends.net:
Lalkę znalazłam na allegro. Sprzedawca wystawił ją jako małą Bratz.
U mnie odzyskała tożsamość, ale zarazem stała się obiektem moich zapędów w kierunku wymiany jej ciałka na klasyczne ciałko Kelly - pomysł zrodził się pod wpływem tego oto zdjęcia ze strony lilfriends.net:
Lepiej?
Moim zdaniem - tak.
Ciałka jeszcze nie zmieniłam, ale pokusa jest silna. Posiadam już pewien zasób części zamiennych do Kelly, choć oczywiście więcej głów niż ciałek. Nawet zabawionej na śmierć główce można zrobić repaint i reroot, więc nigdy ich nie wyrzucam, ale ciałko z odgryzionymi nogami na niewiele się przyda.
Skąd taka obfitość?
Pisałam już kiedyś o tym, że przeważnie kupuję lalki "grupowo"
Wychodzi to korzystniej, bo część można odsprzedać, trafiają się też części zamienne oraz dodatkowe ubranka. Zakup pojedynczych lalek na ebay, nawet rozpudełkowanych - to, niestety, jak na polskie warunki - finansowy luksus.
Lubię ten moment, kiedy otwieram wymęczone długą podróżą pudło z lalkami. Na tą czekałam, tą już mam, a ta... hmm, zajmie mi trochę czasu zidentyfikowanie tej panny.
Każdy ma swój pomysł na kolekcjonowanie. Chyba nie ma gorszych czy lepszych. Odsprzedaję lalki, które już mam lub których ewidentnie nie chcę, bo mi się nie podobają. Tych ostatnich nie jest wiele...
Dlaczego o tym piszę? Bo ostatnio dwie osoby, które kupiły ode mnie lalki na allegro, zidentyfikowały mnie jako autorkę tego bloga. Nie chciałabym, aby ktokolwiek myślał, że blog ma charakter komercyjny. Lalka przedstawiona na blogu zostaje ze mną na zawsze. Jeżeli kogokolwiek zaraziłam moją sympatią dla małych Kelly - to wspaniale.
Znów przypomnę jakże prawdziwe słowa Kelly Shelly z blogu Pics of Kelly, że najchętniej "chciałabym mieć je wszystkie" ;-)
Piekna :) Tez ja mam cala gromadke roznych lemonkowo glowych ;) Tak wlasnie jest jak sie kupuje hurtem...dostaje sie duzo roznych wspanialosci :) Z tym ze nie potrafie sie z zadna rozstac nawet jak mam podwojne;) Od razu widze oczyma wyobrazni jej metamorfoze w ooak lale ;)
OdpowiedzUsuńNo chyba ze kupuje od razu dla kogos to wtedy bez uczuc wyzszych...pakuje i wysylam ;)
Mnie znow bardzo podoba sie ich rozmiar i wielkosc :) Bardzo lubie takie smukle laleczki ...pasuja wielkosciowo do S.I.S maluchow Pozdrowienia :)
Są niższe od SIS. Wiesz, mam dwie SIS i u nich szczupłość zupełnie mi nie przeszkadza. U Lemonheadek drażnią mnie proporcje głowy w stosunku do ciała.
UsuńA mnie się właśnie przypomina, że sporo czasu, nim odnalazłam Cię na blogu, miałam przeogromną przyjemność wymiany maili z Tobą właśnie na temat maluszków lalkowych.Już sporo czasu od naszego tamtego mailowania minęło- ale ciężko zapomnieć tak miłą korespondencję i zdjęcia lalek robione na bardzo charakterystycznych tłach. Zdjęcia robione z prawdziwą miłością dla lalkowych maluszków i miła rozmowa- to właśnie bardzo miło wspominam i cieszę się, że odnalazłam Twój blog.
OdpowiedzUsuńA ciałko przeszczep- jak tylko masz zapasowe- wiele lalka na tym zyska!
A ja z kolei pamiętam, że napisałaś o moim blogu post, określając mnie mianem "kopalni wiedzy o lalkowych maluszkach". Choć w dalszym ciągu uważam, że określenie jest mocno na wyrost, dzięki Tobie grono moich lalkowo-blogowych znajomości poszerzyło się o kilka niezwykle miłych i sympatycznych osób :-)
UsuńCiągle zaskakuje mnie różnorodność Mattelowskich maluchów i żałuję, że u nas tak rzadko się pojawiają.
OdpowiedzUsuńniestety, wymarzonego malucha można łatwo namierzyć tylko na ebayu, tyle, że koszty wysyłki zwykle powalają na łopatki... Rzadziej na allegro i olx, SH zwiedzam od przeszło roku i jeszcze na żadną Kelly nie trafiłam.
Usuńdziewuszka wpada wprost do mego serduszka -
OdpowiedzUsuńbez zastrzeżeń, bez zmian i eksperymentów...