poniedziałek, 1 czerwca 2015

Kayla Sports Bunch 2006

Dzień Dziecka w poniedziałek oznacza w moim mieście dwudniowy korowód imprez w weekend. Korki i tłumy ludzi - czyli to, czego zdecydowanie nie lubię. Unikam wszelkich plenerowych imprez, organizowanych przez miasto. Mąż ma podobnie.
Dzieci introwertycznych rodziców mają przechlapane. Zamiast obejrzeć paradę, zostają wywiezione w głuszę, gdzie wmawia im się, że własnoręcznie upieczona kiełbasa z ogniska jest o niebo lepsza niż ta oferowana w budce na tzw. pikniku rodzinnym. Nie mają wyjścia, to wierzą. 
Podobno dzieci uczą nas cierpliwości i bezwarunkowej miłości. Ale przecież każda miłość stawia jakieś warunki, od dzieci oczekujemy zwykle więcej niż od dorosłych - a to, żeby były do nas podobne, a to, żeby wprost odwrotnie i nie powielały naszych błędów. Z cierpliwością też różnie bywa. Moje dzieci uczą mnie nieustająco dwóch  rzeczy dość dla mnie dotkliwych - przerywania rozpoczętych czynności i zmieniania planów. I to tych dopiętych na ostatni guzik, wymarzonych. Kiedyś jedno i drugie było dla mnie niedopuszczalne.
Ktoś kiedyś powiedział mi (tak, to miała być złośliwość), że zbieram lalkowe dzieci, bo w głębi duszy pragnę dziecka doskonałego, a moim własnym do ideałów daleko.
Problem w tym, że dzisiejsze standardy bycia dzieckiem doskonałym mocno odbiegają od moich wyobrażeń o tym, jak powinno wyglądać fajne dzieciństwo. Nie chcę i nie umiem wychowywać dzieci w taki sposób. Jaka jest cena tej doskonałości - przyszłość pokaże. 
Lalka to piłkareczka Kayla. Pochodzi z 5-packa, z którego mam już czarnoskórą Deidre. Ma na sobie niezbyt wygodną do gry w piłkę portfelową minispódniczkę. Ale i tak jest urocza. Brunetka - to był stan przejściowy dla małych Kayli. Narodziła się jako blondynka, bywała skośnooka. Konia z rzędem temu, kto dostrzeże w tym jakąś logikę.




Tak, z lalkowymi dziećmi bywa łatwiej. A może wcale nie? Nie zliczę , ile razy ta panna zaliczyła glebę. A pod bramką - tradycyjnie - było błoto. I sesja musiała się skończyć... kąpielą w domu :-)
Jakiś miły starszy pan życzył dziś rano na poczcie wszystkim miłego dnia, gdyż, jak stwierdził, dziś jest Dzień Dziecka czyli święto wszystkich ludzi. Nieważne, prawica czy lewica, katolicy czy ateiści, pracujący czy bezrobotni, mądrzy czy głupi - dziećmi jesteśmy wszyscy. I to mi się podoba :-)

15 komentarzy:

  1. I mnie się to podoba! W związku z tym wszystkim życzę dużo radości z racji bycia dzieckiem! Piłkareczka słodka! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna jest ta maleńka:) Szczęśliwego dnia dziecka, i jeszcze radośniejszych dni po nim następujących:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Twoja piłkareczka to ma farta z okazji Dnia Dziecka - bo i fajny plenerek i sesja osobna trafiła się małej :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W innym dniu pewnie musiałaby pozować z całą drużyną piłkarską ;-)

      Usuń
  4. Sama dzieci nie mam, ale czasem jak słyszę różne cuda od koleżanek, to mam tylko jedną myśl: strach teraz dzieci mieć... bo moje wyobrażenia o "idealnym" dzieciństwie tez nie pokrywają się z wszechobecnym wyścigiem dzieci. Lalka jest urocza i "zarobiła" naprawdę fajną sesję. Wszystkiego dobrego!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja wciąż wierzę, że można wychowywać bez zapędzania do wyścigu szczurów i dzieci nic na tym nie stracą... Dziękuję :-)

      Usuń
  5. Śliczna! ten 5-pak jest rewelacyjny :) A ja byłam na paradzie smoków i pokazie (niedługo wrzucę foto) ale faktycznie zamieszanie było straszne - nawet nie spodziewałam się, że w Krakowie może być aż tyle osób na raz, momentami miałam wrażenie, że zostanę stratowana :( Ale miasto masz przepiękne, sama chętnie bym tam zamieszkała :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ps. ja też w dzieciństwie często jeździłam z rodzicami w taką ,, głuszę '' na kiełbaski i wspominam to teraz fantastycznie :)

      Usuń
    2. Dziękuję :-) Niestety, w Krakowie przeważnie jest dużo osób na raz, sezon turystyczny praktycznie nigdy się nie kończy. Mam nadzieję, że moje dzieci też kiedyś będą to miło wspominać :-)

      Usuń
  6. Tacy ludzie, jak pan z poczty, przywracają mi wiarę w dobro - niestety jest ich mało.

    Kayla ślicznie pozowała na boisku. My z mężem też jesteśmy introwertykami, a rodzinie zdarza się nazywać nas dzikusami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z żalem przyznaję Ci rację, przeważnie spotykam gderających starszych panów... Kayla pozowała ślicznie, ale do czasu, tak bardzo rwała się do gry w piłkę, że w końcu zaliczyła blotko pod bramką i sesja przedwcześnie musiała się zakończyć ;-)

      Usuń
  7. kocham ciemnowłose! a Twoja jest zjawiskowa!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Czarnowłose maluchy o jasnej karnacji to rzadkość, tym bardziej są ukochane i upragnione :-)

      Usuń

Walking Cat