Szkoda.
Żeby było choć trochę a propos - w sieci znalazłam taką oto rycinę z XIX wieku - "Ojciec naprawiający lalkę":
Choć pewnie niewielu panów zagląda na mój blog - jeżeli jednak jakiś przedstawiciel męskiego rodu trafiłby tutaj dzisiaj i jednocześnie posiadał potomstwo - życzę wszystkiego najlepszego. Bądźcie mądrzy, uważni i odważni. Bo jak mówi sentencja na magnesie na lodówkę, który podarowałam mojemu mężowi, kiedy okazało się, że spodziewam się bliźniaków: "Nic już w życiu nie jest w stanie mnie przestraszyć, mam przecież dzieci" ;-)
Laleczki na dziś to dwie "bliźniaczki" z 1997 - miodowowłosa Melody i jej wersja AA czyli Deidre.
Gdzie jest ich tata? Hmm, właściwie nie ma nawet pewności, że to ten sam facet...
a może ten sam tatuś a dwie mamusie?
OdpowiedzUsuńMoże ;-)
UsuńSuper mają sukieneczki !
OdpowiedzUsuńTo prawda, im starsze Kelly - tym ładniejsze ubranka.
UsuńO w sumie Inka może mieć rację ;) Ciemnoskóra mnie urzekła. A sukieneczki są śliczne :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :-)
UsuńPrzeurocze i w ślicznych strojach. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńDziękuję i pozdrawiam :-)
UsuńDziewczynki piękne a ich tatuś...hmm, w każdym razie życzę Mu (Im) 100 lat!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Lalkom spokojnie można życzyć i 150, niedogodności starszego wieku raczej im nie grożą :-)
UsuńSłodziaki :-) Sądząc po ubrankach, to tatuś pewnie jest marynarzem, tyle ma kobiet, ile zwiedził portów, a żona w jednym z nich za bardzo tęskniła ;-)
OdpowiedzUsuńO, to ciekawy pomysł ;-)
Usuń