poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Kelly Pretty Kitty 2000

Upał skończył się wczoraj apokaliptyczną burzą. Wczesnym popołudniem zrobiło się ciemno jak wieczorem, zerwał się bardzo silny wiatr, dzieci się przestraszyły, nawet ja poczułam się lekko nieswojo. Gwałtowna burza przeszła w kilkugodzinne, umiarkowane opady, dziś też padało z przerwami. 
Uff... Ochłodziło się.
Można by powiedzieć, że dzisiejsza lalka to właśnie efekt zmętnienia umysłu na skutek upału - a może mojej głęboko skrywanej słabości do kiczu?



Lalka jak lalka, jeszcze jedna jasnowłosa Kelly na różowo, ale za to jaki kot!


Moja córka piszczy z radości, nigdy nie widziała TAKIEGO kota. Ja też nie. Kot mnie urzekł, pewnie lalki bym nie kupiła, gdyby nie TAKI właśnie kot.
Oto cały zestaw akcesoriów, w które wyposażona była laleczka i jej kot o imieniu Lily. Drobiazgi i toaletka powędrowały już do córki, ale kota nie oddam ;-)



12 komentarzy:

  1. ha! też bym kota nie oddała za żadne skarby! =) Jak na niebieskooką blondynkę ma spory potencjał! z pewnością coś jej ładneo na szydełku zrobisz- jakieś wygodne ubranko fryzjerskie i fartuszek =)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To fajny pomysł, ale chyba zostanie tak jak jest - na różowo. Pasuje stylistycznie do kota ;-)

      Usuń
  2. Kot z pewnością rasowy! Piękny jest! Nigdy nie widziałam podobnego, choć pod moim blokiem lokatorki wyprowadzają na smyczach różne, różnorodne...
    Panienka całkiem przyjemna... i do tego toaletka! Super!
    Ps. U nas już też troszkę chłodniej :)))

    OdpowiedzUsuń
  3. ... a u nas nie ochłodziło się i deszczu jak nie było tak nie ma, ale jest fajnie, lubię ciepełko :D
    Koteczek wymiata :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciepełko ja też lubię, ale nie stan, kiedy czuję się jak pieczeń smażona na wolnym ogniu :-) Koteczek może wymiatać także dosłownie, z takim włosem byłaby z niego szczotka do kurzu jak malowanie ;-)

      Usuń
  4. Tak, ten kot jest mega!!! Też bym nie oddała!

    OdpowiedzUsuń
  5. Kot cud. Gdyby nie kolor rzekłabym, że to Hołota, którą już 2 x w tym miesiącu strzygłam nożyczkami do paznokci, oszczędzając kryzę i ogon (mam teraz lwa).
    Kicz lubię. Toż to forma sztuki!
    U nas burzy nie było. Wszystko wyschło, zdechło; kaput.

    OdpowiedzUsuń
  6. ooo, burzy, grzmotów i ulewy - zazdroszczę!
    owłosionego zaś stwora - raczej bym unikała ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten kocurek to kwintesencja kiczowatości, ale ja też to lubię. Mięciusi i słodziusi - to jest to ;-)

    OdpowiedzUsuń
  8. Kot zacny, ale ma wyraz pyszczka, jakby chciał dokonać na Kelly mordu... ;D

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat