sobota, 9 sierpnia 2014

Micki (?)

Moja babcia kochała piękne, stare przedmioty i miała niedużą kolekcję lalek. Było kilka lalek porcelanowych i kilka z plastiku z lat 50-tych. Wszystkie posiadały przepiękne, dziewiętnastowieczne suknie, w większości uszyte przez babcię.
Niestety, moja matka ceniła i lubiła wyłącznie przedmioty użyteczne.
Kiedy na skutek perturbacji w życiu osobistym mojej matki zamieszkałyśmy wspólnie - niechętnym okiem patrzyła na bibeloty i lalki mojej babci.
Ten dość ścisły związek dwóch kobiet z dwóch pokoleń o krańcowo różnych temperamentach zawsze trzeszczał w szwach.
Po śmierci mojej babci, matka rozdała bądź wyrzuciła większość rzeczy, które w jej przekonaniu służyły jedynie zbieraniu kurzu.
Ja miałam wtedy niecałe 20 lat i inne życiowe priorytety niż pilnowanie pamiątek po babci.
Dziś nie ma już zarówno mojej babci, jak i mojej matki.
Po latach, likwidując rzeczy mojej matki, znalazłam zaledwie parę przedmiotów po babci - trochę biżuterii o wartości bardziej sentymentalnej niż materialnej, starą solniczkę z łyżeczką i... jeża w stanie jak poniżej:

Pamiętam z dzieciństwa, że jeż służył mojej babci jako strażnik pudełka z przyborami do szycia.
Nie wzbudzał u mnie takiego podziwu jak lalki.
Zabrałam go oczywiście, zagrzebałam na dnie szuflady i znów spędził jakiś czas zapomniany.
Znalazłam go robiąc gruntowne porządki przed najazdem rodzinnym.
Zaczęłam przeszukiwać internet, próbując zidentyfikować jeża. Nawet R. się zaangażował.
Trafiłam na stronę housefulofhedgehogs.typepad.com, gdzie udało mi się znaleźć trochę informacji o rodzinie jeża Mecki, który, jak się okazało, był w Niemczech równie popularny jak Myszka Mickey w USA.
Jeż Mecki narodził się w roku 1940, powstały z nim filmy, książki, czasopisma, komiksy i zabawki. Mecki przeżywał różne przygody, między innymi w egzotycznych Chinach, miał rodzinę i przyjaciół. Jego małżonka nosiła imię Micki, syn: Macki, a córka: Mucki.
Najładniejsze jeże Mecki wytwarzała firma Steiff, były to większe i mniejsze maskotki, w ładnych i dopracowanych w szczegółach ubrankach.

Mój jeż prawdopodobnie nie pochodzi z fabryki Steiffa, ma 7 cm wzrostu, nie ma żadnej sygnatury, a oryginalna i bardzo zniszczona bluzeczka jest przyklejona na stałe do ciałka. Ma sznureczek do wieszania. Posiada też namalowane buciki, całkiem jak parka, którą R. znalazł na e-bayu:

Ciepło, cieplej, gorąco? Pamiętam, że w czasach swojej świetności mój jeż wyposażony był w spódniczkę, jest zatem płci żeńskiej - prawdopodobnie jest to Micki i pochodzi z lat 50-60 ubiegłego stulecia.
Ponieważ wciąż brakuje mi czasu na szycie dla lalek, jeż otrzymał ubranko od laleczki Kelly, który dość dobrze wpisało się w jego rustykalny charakter.


A najazd rodzinny?
Nadmiar wrażeń poskutkował wymiotami u mojej córki, więc wspólnie siedzimy w domu w towarzystwie wentylatora. Ona ogląda "Króla Lwa", wtulona w ukochaną maskotkę. Ja piszę o jeżu mojej babci.
Chyba jednak nie lubię towarzystwa ludzi (oprócz moich dzieci). Zdecydowanie wolę lalki ;-)

4 komentarze:

  1. jeżyki są ciekawskie - zawsze wtedy mam przed oczyma zachwycający
    film z postaciami kukiełkowymi "o czym szumią wierzby" oraz coś z doliną
    w tytule, gdzie aż się roiło od gospodarnych myszek, kretów i innych małych
    a milusińskich mieszkańców owej doliny - też z lalkowymi aktorami...
    ja nie mam żadnych wspomnień z moimi przodkami w tle ani tym bardziej
    rodzinnych pamiątek - swoje świadome budowanie tożsamości zaczęłam po
    10 r.ż. z nowymi rodzicami - a Oni nie mieli żadnych swoich zabawek...
    teraz to nadrabiam kupując tylko pod swój gust <3 <3 <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło jest znaleźć taką sentymentalną zabawkę z naszego dzieciństwa bądź też z czasów naszych przodków. Tej wartości sentymentalnej nie przełoży się na żadne pieniądze. Uroczy jeżyk a raczej pani jeżowa :) Ja też jestem raczej typem samotnika i najlepiej czuję się we własnym rodzinnym gronie (mąż, dzieci )
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaka szkoda, że nie zachowały się lalki. Ja swoich także nie mogę prze żałować. Gdybym jakimś cudem jeszcze którąś utraconą odnalazła skakałabym z radości.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeżyk wygląda bardzo sympatycznie :) to wspaniale, że udało Ci się znaleźć taką pamiątkę po Babci :) po latach takie drobiazgi nabierają znaczenia

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat