piątek, 21 listopada 2014

Kelly Spider Halloween Party 2006

Ponieważ ilość lalkowych maluchów, które zaadoptowałam, przekroczyła jakiś czas temu liczbę trzycyfrową, zaczynam mieć drobny problem z rodzaju - czy ja mam już taką lalkę, czy nie?
Pająka nie miałam. Panna jest zupełnie do pająka niepodobna, bo inaczej pewnie bym się na nią nie skusiła - stworzenia te omijam szerokim łukiem. Większą moją odrazę budzą tylko ćmy.
Kelly jest brunetką i nie wiadomo, dlaczego wciąż nosi imię Kelly (chwała firmie Mattel za brak konsekwencji). Ma ciekawie rozwiązaną kwestię pajęczych odnóg. Jest puchata i mięciutka. Jej strój bardziej przypomina mi śmieszną, dziecięcą piżamkę:




A propos odrazy, bynajmniej nie w odniesieniu do lalek, a raczej do ludzi - o moich "przygodach" z osobami sprzedającymi lalki na allegro miałam zamiar napisać już kilkukrotnie. Zainspirował mnie smutny post Simran o kłopotach z osobą, która od kilku lat odpuścić nie może. No i mamy stosowną do narzekań aurę, czyż nie?
W czasach, gdy kupowałam Kelly jak popadnie, w oko wpadła mi Barbie z dzieckiem. Dzieckiem była prześliczna Kelly AA w oryginalnej sukience. W opisie "mała laleczka jest jeszcze bardziej podobna do swojej mamy niż na zdjęciu". Barbie "mama" była szatynką, ale nie załapałam sensu tego opisu dopóki nie otrzymałam przesyłki. A w niej Barbie ze zdjęcia i Kelly zupełnie inna, bynajmniej nie ciemnoskóra i na dodatek taka, którą już miałam. 
Natychmiast piszę maila do sprzedającej.
Ona odpisuje po trzech dniach, że przecież było napisane, że mała jest jeszcze bardziej podobna do dorosłej lalki niż na zdjęciu. To czego ja się spodziewałam?
No, lalki ze zdjęcia. Zadziwiające, prawda?
Lalkę ze zdjęcia to ona dała już po wystawieniu na allegro swojej córce do zabawy i córka wyłamała jej głowę.
Dać dziecku do zabawy coś, co jest już wystawione na sprzedaż, to dość ryzykowny pomysł, żeby nie powiedzieć, że niemądry. Ale historyjka jest najprawdopodobniej zmyślona, bo Kelly ma głowę łatwo zdejmowaną i nie sposób ją urwać.
Niemniej wyjaśnienia pani przyjęłam i zaproponowałam, że odsyłam lalki i czekam na zwrot pieniędzy
Na co dostałam odpowiedź, że ona żadnych zwrotów po paru dniach nie przyjmuje, skoro moje dziecko się już wybawiło i lalki się znudziły.
Pani wystawiłam negatywa. 
A ponieważ sprawiedliwość w przyrodzie czasami się zdarza, ona wystawiając mi komentarz o mojej rzekomej nieumiejętności czytania kliknęła przez pomyłkę w "pozytywny" i tym sposobem wciąż funkcjonuję na allegro bez negatywów.
Nie jestem zwolenniczką wystawiania negatywnych komentarzy, bo skutek jest taki, że dostaje się negatyw za negatyw, a problem pozostaje nierozwiązany.
Były też inne przygody "lalkowe" - zaprotestowałam, kiedy dostałam lalkę z nieusuwalną plamą na twarzy, a miała być w stanie bardzo dobrym.
Pani rzekomo plamy nie zauważyła i mogło tak być, gdyby nie fakt, że był to mój drugi zakup u tej osoby i zanim jeszcze przesyłka dotarła zaczęłam mieć poważne podejrzenia, że pani sztucznie podbija cenę. Za każdym razem było tak, że ja licytowałam, ktoś licytował, a potem pani sprzedająca odwoływała tamtą ofertę.
No to tym razem się zacięłam.
W odpowiedzi dostałam, że to taka mała plamka, o co właściwie robię aferę, dziecku pewnie wszystko jedno.
Odpisuję, że lalki nie były dla dziecka, tylko dla mnie, jestem dorosłym kolekcjonerem i plamka nie jest dla mnie bez znaczenia.
Na co odpowiedź, że kity jej wciskam, bo kolekcjonerzy to zbierają lalki w pudełku, a nie takie "g".
Jakimś cudem udało się osiągnąć porozumienie i pani zwróciła mi połowę ceny.
Trzy razy kupowałam u jednej osoby zestawy Kelly, za każdym razem przesyłki docierały z trzytygodniowym opóźnieniem, a tłumaczenia były coraz bardziej dramatyczne: "operacja, córka z rakiem w szpitalu, zięć zmarł nagle i osierocił wnuczęta"
Więcej już u niej nie kupowałam, bo strach się bać kogo następnego uśmierciłaby w swojej rodzinie w ramach wyjaśnień...
Te historie nie były niestety odosobnionymi przypadkami, zdarzały się lalki potwornie brudne, z ewidentnymi wadami, ale opisane jako "stan bardzo dobry" - wyskubane włosy zakryte czapeczką, podarte ubranko sfotografowane z "lepszej" strony, uszkodzenia i pogryzienia ukryte pod ubrankiem.
W zasadzie po upływie pewnego czasu te historie bardziej śmieszą niż smucą, ale jest to taki śmiech półgębkiem.
Porównuję allegro z ebayem i nie jest dobrze.
Na około 100 transakcji zawartych na ebayu, nie tylko lalkowych, z pięcioma miałam problem - raz lalki dotarły totalnie zapleśniałe, raz dotarło coś zupełnie innego niż lalka, raz okazało się, że pani gdzieś zapodziała lalkę, więc nie może jej wysłać, dwa razy przesyłki były bardzo mocno opóźnione. Wszystkie te problemy udało się rozwiązać polubownie. Bez napastliwych maili.
Mylimy się wszyscy, a słowo przepraszam nie boli. Co więcej, umiejętność jego używania to wyraz pewnej dojrzałości. Wiadomo, małe dzieci tego słowa nie stosują i im można to wybaczyć. Dorosłym trudniej.
Niestety, polską cechą narodową jest zacietrzewienie i cwaniactwo. Moje doświadczenia z ebayem wydają się tą teorię potwierdzać.
Oczywiście, nikła jest szansa, że ktoś ze sprzedających przeczyta mój dzisiejszy post.
Ale jeśliby jednak... to chociaż, proszę, umyj tę lalkę, zanim ją wyślesz, to tak niewiele, a ja mam bardzo czuły zmysł powonienia... 

13 komentarzy:

  1. Kelly pajaczek po prostu wymiata!!!

    A co do kupowania online to niestety zawsze cos moze sie przydarzyc.Ja kupuje glownie przez Ebay i rowniez przez ogloszenia regionalne. Do tej pory to dwa razy mnie oszukano przez ebay i laleczek nie dostalam i to dosc drogich...coz jakos to przezyje... oprocz tych dwoch przypadkow tylko raz dotarly do mnei lalki w stanie zlym( ale bylo napisane w aukcji ze sa znaleziskiem ze strychu wiec mozna bylo sie nastawic ze beda stechlizna jechac...i do tej pory swoja wymyte ale dalej cuchnace na balkonie.) Poza tym kupowalam na polskim OLX i na tutejszych ogloszeniach regionalnych i musze powiedziec ze zawsze super zadowolona bylam z szybkosci dostawy i jakosci lalek. A u takich sprzedawcow jak opisujesz to chyba lepiej nic nie kupowac bo tylko stres za stresem! Pamietam jak raz moja siostra okulary firmowe kupila za 1 euro ...jak przyszlo do sfinalizowania transakcji to okazalo sie ze osobe sprzedajaca okradli i akurat okulary zwineli...masakra co ludzie wymyslic potrafia... ;) Pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Az jestem ciekawa tej ciemnoskorej Kelly... podasz jakis link do takiej lali?? Pozdrowienia :)

      Usuń
    2. To miała być mała z tego pięciopaku: http://www.amazon.com/dp/B000LY2OY0/?tag=guidestobuy-20&creative=380337&creativeASIN=B000LY2OY0&linkCode=asn

      Usuń
    3. Patrzylam na ogloszenia regionalne u nas i jest kilka ciemnoskorych Shelly. Jesli zalezy Ci na jakiejkolwiek ciemnoskorej to zdobede dla Ciebie taka laleczke ;)

      Usuń
    4. Dziękuję bardzo :-) Teraz mam ich już dość sporo. Zależy mi jeszcze na paru konkretnych, ale pewnie uda mi się je ustrzelić prędzej czy później na ebayu za w miarę rozsądną cenę.

      Usuń
  2. Maleństwo typu pajączek jest tak słodkie, że aż na pajączka nie wygląda!
    Co do zakupów przez internet od prywatnych sprzedawców, nie mam zbyt wielu doświadczeń. Bardzo dziwi mnie jednak fakt, że np lalki, z potarganymi włosami, w zniszczonych ubrankach, leżące byle jak i sfotografowane rozmazanie i niewyraźnie są opisywane jako "w bardzo dobrym stanie" i wysoko wycenione jako kolekcjonerskie! Potłuczone to całkiem...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten "bardzo dobry stan" to pojęcie bardzo subiektywne. Jeśli na zdjęciu niewiele widać, to z góry wiadomo, że kupuje się na własne ryzyko. Chociaż różnie bywa - kilka dni temu kupiłam dwie Kelly za śmieszne pieniądze - zdjęcia były fatalne, stan opisany jako "dobry". Spodziewałam się dwóch sierotek, tymczasem miło mnie zaskoczyły. Gorzej jest, jeśli na zdjęciu lalka wygląda w porządku, bo w końcu od czego są programy do obróbki zdjęć, poza tym zawsze można zdjęcie podobnej lalki znaleźć w necie i wstawić jako swoje.

      Usuń
  3. Przykre te Twoje doświadczenia, ale niestety cwaniaków i oszustów nie brakuje. I to nie tylko w dziedzinie lalek. Antyki okazują się być chińskimi podróbkami, a nowe części do auta wymontowanym złomem. Dlatego uważam, że nieuczciwych sprzedawców należy piętnować nie tylko negatywami, ale na blogach i forach publikować z nazwiska lub nicka na allegro, żeby nie mogli oszukiwać innych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I tutaj właśnie zaczyna się druga strona medalu, bo ktoś może się zawziąć i napiętnować kogoś niezasłużenie.

      Usuń
    2. Na ebay rozwiazali ten problem...sprzedawca nie moze dac negatywa...ewentualnie zameldowac problem i dopiero wtedy po uzasadnieniu dostaje sie chyba taka opcje..Mozna wiec dac szczera opinie nie bojac sie ze ktos sie zemsci nieslusznie...Mnie dzieki Bogu tylko raz sie zdarzylo sie zebym musiala komus negatywa dac...ale to bylo juz tak przesadzone ze nie dalo sie inaczej dojsc do porozumienia...

      Usuń
  4. Niezłe przeboje z tymi sprzedającymi.. ja na żadnej lalce jeszcze się nie nacięłam, ale za to wiele razy na ubraniach, które kupowałam, w rzekomo ,, idealnym'' stanie.
    Pajączek jest przeuroczy! ogólnie nie lubię pająków i panicznie się ich boję, ale takiego słodziaka to bez zastanowienia zaprosiłabym do siebie :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo Ci dziękuję za ten wpis.
    Mogłabym się dopisać do litanii. Pierwszego negatywa na Allegro zarobiłam, gdy otrzymałam DeeDee rzekomo w bdb stanie. Stan ów polegał na tym, że lalce wbito na szyję niczym na pal jakiś głowę (aż do granic rozepchania) i przyklejono kropelką. Nie było tego widać na zdjęciu, więc katastrofa mogła wydarzyć się później. Gdy napisałam maila, w którym wyraziłam nadzieję na zwrot pieniędzy, przeczytałam w odpowiedzi: „że sama lalce głowę urwałam, a tak w ogóle to czuć ode mnie handlarę i z pewnością na handel właśnie dokonałam zakupu”. Zabawne, bo wtedy tylko kupowałam, nie miałam jeszcze czego sprzedawać. Znacząca większość moich negatywów, to negatywy represyjne. Latem kupiłam wreszcie wymarzoną Kaylę, w stanie ciut potarganym, co mi nie przeszkadzało przy tak rzadkiej lalce. Ale bdb stan z opisu, polegał na latających rękach, klekoczących nogach i poplamionej twarzy, którą na szczęście udało mi się doczyścić. Miałam pisać w tej sprawie, ale walka z zawieszającym się kompem i natłok innych spraw, skłoniły mnie do odpuszczenia. Nie wystawiłam żadnego komentarza. Teraz też mam zgryz. Od września czekam na laleczki kupione od stałej Sprzedającej. Wystawia dalej, a na maile nie odpisuje. Dziś dopiero napisałam w tej kwestii do Allegro, z pewną przykrością, bo przecież babka zawsze była fajna i sumienna…
    Lalunia cudna, strój kosmiczny. Kocham ćmy, bardzo lubię pająki. Dawno się przekonałam, że są milsze i mniej groźne, niż większość ludzi!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nawet gdybyś kupowała lalkę "na handel" i miała zamiar dobrze na niej zarobić - to co tej pani do tego? Argument z gatunku - "bo najlepszą forma obrony jest atak". A lalka kupowana dla dziecka to już może być rozlatująca się, poplamiona i potargana, bo dziecku wszystko jedno? Chamstwo, po prostu.
      Niektóre pająki, całkiem jak ludzie, gryzą, niestety...

      Usuń

Walking Cat