Czasami udaje mi któregoś z brakujących maluchów zdobyć. Tę fiołkowooką dziewczynkę mam już od pewnego czasu, ale albo aura była nieodpowiednia, albo mój nastrój był zbyt mało różowy.
Z serii "Heart Family visits Disneyland" w roku 1990 wyszły zestawy rodzice plus parka dzieci w wersji klasycznej oraz AA, jeden rodzic plus jedno dziecko (analogicznie czyli z wersją ciemnoskórą) oraz piątka dzieci o różnych karnacjach z pojazdami, które przymocować można było do karuzeli, sprzedawanej oddzielnie. Wszystkie laleczki miały na koszulkach motywy z klasycznych bajek Disneya i plastikowe czapki oraz baloniki - poniżej zdjęcia z sieci:
Ciemnoskórą dziewczynkę w różowym ubranku kupiłam w Lipsku, zaraz po zjednoczeniu Niemiec.
Miałam 15 lat i wzbudziłam niemałą konsternację mojej mamy i ojczyma. W ferworze zwiedzania miasta, które ulegało wtedy ogromnym przemianom, odwiedziliśmy wielki dom towarowy. Mama usiłowała wzbudzić moje zainteresowanie działem odzieżowym, o wiele stosowniejsze u nastolatki. A ja pamiętam zachwyt i emocje, które wzbudzał we mnie ogromny dział zabawkowy. Regały z Barbie, jej rodziną i wszelkimi możliwymi akcesoriami. Takie cudeńka widywałam tylko w katalogach. W Polsce, pomimo, że Pewex w tamtych latach był już sklepem ogólnodostępnym, nigdy takich nie spotkałam.
Ponieważ środki, którymi mogłam zadysponować, były jednak dość ograniczone, wybrałam tego malucha (zdjęcie w pudełku z sieci, niestety bardzo kiepskie, ale jedyne, jakie znalazłam):
Lalka, którą prezentuję nie jest tą oryginalną, ale odzyskaną po latach, bez samolotu, uszatej czapeczki i z nadwyrężonym balonem:
Bluszcz staje się sztandarowym tłem dla moich lalek, ale cóż, póki co to jedyna roślinność w moim ogródku (nie licząc trawy). W najbliższym czasie mam zamiar to zmienić:
Znalazłyśmy jeszcze kilka stokrotek:
Jest naprawde sliczna!!!
OdpowiedzUsuńWiem jak trudno znalezc te laleczki w oryginalnych ubrankach!!! Ja mam ich dosc duzo ale albo sa przebrane w cos workowatego,albo po prostu golaski... No nie liczac kilku ,ktore maja swoje wlasne odzienie :) Gratuluje maluszki bo jest naprawde slodka!!! I wcale ci sie nei dziwie ze patrzylas w kierunku zabawek...ja nawet teraz wole isc na dzial zabawkowy niz odziezowy...;)
Ale masz jedną, której bardzo ci zazdroszczę - blondyneczkę w plażowym ubranku :-) Dziękuję :-) Teraz to mam przynajmniej pretekst - dzieci ;-) Dział odzieżowy męczy mnie i przytłacza, nie rozumiem, w jaki sposób tyle kobiet czerpie przyjemność z długotwałego przeglądania kolejnych wieszaków.
UsuńBluszcz to bardzo ładne tło :)
OdpowiedzUsuńJakie te maluszki są słodkie !! Żal , że już ich nie produkują :/ .
Doskonale rozumiem Twoje zachowanie - ja będąc w analogicznym wieku doznałam szoku w berlińskim sklepie z zabawkami na widok wielkich skrzyń z ... ubrankami dla lalek . Kiedy wyszłam ze sklepu dobiła mnie ostatecznie przyklejona do muru reklama... krawcowej dla lalek :/
A mój mąż twierdzi, że trochę takie cmentarne ;-) Oj, ja też żałuję, nie tylko tego tego, że ich i Kelly już nie produkują, ale przede wszystkim tego, że Barbie nie może już mieć dziecka/siostry w wieku przedszkolnym.
UsuńSama słodycz :) a bluszcz jest niezwykle fotogeniczny :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, dziękuję bardzo :-)
UsuńZgadzam się z Zurineczką: bluszcz górą! Maluszek jest świetny a ja, podobnie jak moje poprzedniczki, zdecydowanie wolę przetrząsać działy zabawkowe, niż jakiekolwiek inne :)))
OdpowiedzUsuńBluszcz górą (w sensie dosłownym) dopiero od paru tygodni, wcześniej leżał zmarniały na trawniku, mam nadzieję, że dojdzie do siebie. Dobrze jest mieć tyle pokrewnych dusz :-)
Usuńkocham bluszszszczczcz...
OdpowiedzUsuńa historyjka z panienką - urocza! fajnie, że
udało Ci się po latach odzyskać ulubienicę :)
ja z Niemczech wróciłam z ciemnoskórym bobasem,
który moi skonsternowani Rodzice kupili mi jako
ostatnią lalkę - miałam chyba 12-13lat
dopiero przed ślubem wyprosiłam bobasa - dzisiaj
może bym inaczej na to spojrzała, ale cóż...
Dzisiaj kupiłabyś sobie sama :-) Rodzicom niejednej nastolatki w głowie się nie mieści, że oto rodzi się pasja życia, raczej, że skoro ich dorastające dziecię chce lalki - to niedojrzałe i nie chce dorosnąć...
UsuńZawsze z przyjemnością oglądam te maluszki - maja takie słodkie pysiałki.
OdpowiedzUsuńJa też w sklepach najpierw idę na dział z zabawkami :)
Dla mnie to najsłodsze lalkowe maluchy. Niestety, dla mnie teraz to już nie to, co wówczas, w sklepach w moim "rozmiarze" zwykle tylko kilka Evi, ale nie tracę nadziei :-)
UsuńTe maluszki są kochane, a historia z wyjazdem do Niemiec i tym stoiskiem lalkowym oraz samą laleczką bardzo mnie wzruszyła :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło :-)
UsuńŚwietny maluszek. Fajnie jest odzyskać dawną swoją lalkę.
OdpowiedzUsuńTak, to bardzo przyjemne uczucie :-)
UsuńHello from Spain: I really like your dolls. Lovely. Fabulous Disneyland, Keep in touch
OdpowiedzUsuńThank you very much. Regards
UsuńSłodka ta lalunia, ślicznie wyszła na zdjęciach
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Magda
Dziękuję za odwiedziny i pozdrawiam serdecznie :-)
UsuńŚwietne te maluszki- tez bym wolała pooglądać lalki zamiast ciuchów- tego pełno wszędzie- no a lalki to co innego!
OdpowiedzUsuń