Kruszą serca swoim niekwestionowanym urokiem.
Mają niecałe 11 cm. Mogą być zajączkiem, kotkiem, księżniczką lub po prostu małą dziewczynką.
Mattelowskie małe siostry Barbie, których produkcja ustała w 2009 roku.
To o nich jest ten blog.
Jestem ich zbieraczką, a także matką, żoną, kobietą z "dziestką" na karku... która wciąż szuka i próbuje pokochać małą dziewczynkę w sobie.
Moje, jak dotąd największe, szaleństwo lalkowe. To ona:
i jej siostra, choć siostra to w zasadzie bonus, ale nie bez wpływu na cenę. Najdroższa Kelly, którą dotychczas kupiłam. Rzadka jak kropla wody na pustyni ;-) Co w niej takiego niezwykłego? To właściwie nie jest Kelly, ale panna na moldzie Kelly z serii Happy Family z 2004 r. Z takiego oto zestawu (New Neighbors & Smart House), z domem, nawet jak na amerykańskie warunki, drogim horrendalnie (zdjęcia z lilfriends.net):
Unikat na ebayu, ceny jak za Tonnerkę. Minusy? Mała nie ma imienia. Ma nieciekawe ubranko. I niepasujące do niego buty. Siostra jest sztywna jak nieboszczyk:
Plusy: Dopieściłam mój snobizm ;-) Oczy. Oczy ma cudne, brązowe, wielkie, z rodzaju, który potrafi wywiercić dziurę w sercu:
Ma piegi i brązowe włosy, bardzo gęste, choć przycięte, bo w oryginale miało to wyglądać tak, choć sprzedający zapewniał, że była wersja z krótszymi włosami, ale czego się nie robi, żeby sprzedać towar, prawda?:
Próba przywrócenia lalce pierwotnej fryzury zakończyła się fiaskiem:
Pozowanie z siostrą to też temat dość problematyczny, bo siostra nie chce usiąść... ale można ją nosić:
Albo przytulić:
Kocham je bezwarunkowo, baaardzo długo na nie czekałam (odpuściłam dwie aukcje w ciągu ostatnich dwóch lat), więc bądźcie wyrozumiałe i nie piszcie, proszę, że to w zasadzie Kelly "taka jak wszystkie inne" ;-)
Mamy piękną, barwną jesień, ale chłód skutecznie zniechęca do spacerów w plenerze. Jakoś nie mogę przyzwyczaić się do tych listopadowych temperatur i najchętniej siedziałabym pod kołderką, jak mała Maria:
Maria Pajama Fun pochodzi z serii Party z 2001, ale jakoś na piżamową imprezowiczkę nie wygląda. Wprost odwrotnie, zaspana, z zamglonym spojrzeniem zmierza niewątpliwie w objęcia Morfeusza. Ma śmieszne, futrzane pantofle i to, co bardzo lubię u Kelly: ZAMKNIĘTE USTA ;-)
Maria chętnie przespałabym zbliżającą się zimę i nie mogę powiedzieć, że jest to zła taktyka walki z nieuniknionym chłodem. Do towarzystwa ma pluszowego misia, co prawda od innej lalki, bo jej własny przepadł gdzieś w pomroce dziejów (kupiłam lalkę z drugiej ręki). Bujne loki też straciły są sprężystość, ale tak to bywa, kiedy jest się nałogowym śpiochem.
Mąż ma wreszcie upragniony urlop. W ciągu dnia klei statki i rakiety, a wieczorami nadrabiamy filmowe zaległości i pijemy grzane wino. Jeszcze przyjemniej byłoby wyjechać gdzieś na kilka dni, zmienić otoczenie, pogrzać się w jesiennym słońcu, ale zakatarzone dzieci i temperatura na zewnątrz zweryfikowały te plany. Zdjęcie małej Marii z czasów świetności czyli w pudełku (lilfriends.net)
Może lalki potrafią przewidywać ochłodzenie podobnie jak zwierzęta? W każdym bądź razie, pomimo nieznacznego ocieplenia, ten mały chłopiec odmówił wychylenia nosa z domu bez czapki. A w kwestii wychylania - musiał bardzo uważać, bo w dół są dwa wysokie piętra, a potem betonowe podwórko. Poznajcie Tommy'ego Winter Fun z serii Adventures of Li'l Friends of Kelly z 1998 r. oraz po raz pierwszy na blogu w roli tła widok z mojego niby-balkonu. Olśniewający, prawda? Ta szeroka perspektywa... Ale i tak jest nieźle, z pokoju dzieci widać tylko tę białą ścianę porośniętą winoroślą. Ten widok to jeden z zasadniczych powodów, dla których pragnę przeprowadzki z centrum z zapałem dziecka czekającego na przybycie świętego Mikołaja ;-) Tommy z nazwy ma być zimowy, ale w zasadzie te kryteria spełnia tylko czapka i solidne buty, rzadko spotykane u maluchów Mattela. Sweterek to w istocie bawełniana bluzeczka.
Zdjęcie w pudełku ze strony lilfriends.net:
Oj, brakuje moim lalkom stosownego przyodziewku na zimniejsze dni, brakuje rozpaczliwie. W szufladzie czeka stadko księżniczek drżących z zimna w swoich szyfonowych i tiulowych sukienkach. Trzeba koniecznie coś z tym zrobić :-)
O młodszej z sióstr czyli Kelly pisałam we wrześniu ubiegłego roku, o tutaj.
Wtedy jeszcze lalki Stacie niezbyt mnie interesowały. Ale teraz coraz częściej ulegam ich urokowi, a wdzięku tej piegusce nie sposób odmówić:
Z pewnością tych dwóch dziewczyn nie będę rozdzielać. Mattel zadbał o ich więź. Siostry mogą patrzyć na siebie i jest to bardzo fajne. Starsza wydaje się patrzyć z czułością, młodsza z odrobiną przekory. Pogoda nie zachęca do spacerów i fotografowania lalek w plenerze. Wczoraj przez większą część dnia padał deszcz ze śniegiem. Dziś śnieg stopniał, ale nieprzyjemna wilgoć w powietrzu i mgła utrzymywały się przez cały dzień. Jesteśmy na dodatek wszyscy trochę przeziębieni, ale to dopiero pierwsza choroba w tym roku szkolnym, na dodatek taka niepoważna, więc może rekordu z zeszłego roku nie pobijemy ;-) Skoro październik skąpi nam babiego lata, Stacie i Kelly pozują na tle jesiennej fotografii, bez konieczności ubierania zimowych ubrań i czapek:
Dogrzebałam się do informacji, że siostry występowały nie tylko w dużych zestawach z Barbie, Skipper i samochodem kempingowym, były też takie dwupaki:
Fancy Nancy to przede wszystkim obdarzona fantazją i pociągiem do ekstrawagancji bohaterka książeczek autorstwa Jane O'Connor z ilustracjami Robin Preiss. Jak to często bywa, w nawiązaniu do książkowego bestsellera pojawiły się pokrewne produkty: lalki szmaciane i winylowe, akcesoria, gry, kosmetyki dla dziewczynek. Większość lalek Fancy Nancy to nie mój przedział wielkościowy. Tylko cztery laleczki były wzrostu Kelly - weszły na rynek w 2010 r, w opakowaniach z dołączonymi mebelkami, akcesoriami i naklejkami. Moja Fancy Nancy to właśnie taka laleczka:
Podobają mi się jej rude włosy i oryginalna uroda. Ma figurę zbliżoną do Kelly (ubranka pasują), dopracowane dłonie i stopy (z paznokciami) oraz zginane kolana, może więc tańcować, o tak:
W ramach ekstrawagancji nosi za duże buty. Ma namalowane biały majtki i tajemniczy numerek na plecach. Natomiast główka jest sygnowana 2009 Jakks Pacific i coś jeszcze, ale wytłoczony napis jest mocno zatarty. Zdjęcie z sieci:
Inne 10,5-centrymetrowe Fancy Nancy:
I książkowy oryginał (wszystkie zdjęcia oczywiście z sieci):
Z moją motywacją do prowadzenia bloga nadal kiepsko. Dlatego na razie posty będą pewnie pojawiać się rzadziej, ale pojawiać się będą, w ramach samodyscypliny ;-)
O jedynej lalce o imieniu Kelly na moldzie Stacie pisałam już na moim blogu, o tutaj. Była moją pierwszą większą panną. Dziś pojawia się ona ponownie, ponieważ kilka tygodni temu dotarł do mnie jej brat - Todd. Lalki pochodzą z zestawu ślubnego z 1991 r. (zdjęcia z sieci):
lub z bardziej wypasionego:
Lubię te ich wielkie niebieskie oczy. Oboje mają piegi. W zasadzie podobieństwo jest tak duże (dziewczynkę odróżniają tylko namalowane rzęsy), że prawdopodobnie są bliźniakami. Todd wygląda w zasadzie jak krótko przystrzyżona i przebrana w garnitur dziewczynka. Ma uszkodzoną szyję, przez co głowa trochę nie trzyma pionu, nie ma też oryginalnych butów (musi na razie nosić białe adidasy Barbie), ale i tak się cieszę, że mam parkę: