czwartek, 24 lipca 2014

Chelsie Baker 1999

Chelsie kucharka, a właściwie - jak będzie brzmiał rodzaj żeński od "piekarz" - piekarka, może piekareczka? Laleczka występowała w 5 wariantach, z różnymi akcesoriami kuchennymi, m.in. drewnianą łyżką, wałkiem. Ładna, piegowata szatynka.
I tyle o lalce. Jakoś od wczoraj wena twórcza mi nie dopisuje. Gorzej. Lalki mi się nie podobają. Doła mam i nawet znam powód. 
Napiszę o tym, pomimo, że blog miał być z założenia lalkowy. Wygadam się tutaj, bo jakoś nie mam śmiałości dzwonić w tej sprawie po raz pięćset osiemdziesiąty szósty do mojej najlepszej koleżanki i wylewać jej to na głowę, bo ma ostatnio swoje własne problemy.
Tak się życie ułożyło, że moje dzieci nie mają już ani babci, ani dziadka. Został tylko mój ojczym, drugi mąż mojej matki, taki p.o. można by rzecz. Pełniący obowiązki.
I właśnie o dziadka p.o. chodzi.
Bo jakoś nie możemy się porozumieć w kwestiach zasadniczych, a z biegiem lat jest coraz gorzej, co raz bardziej przykro, a dzieci rosną i coraz więcej rozumieją. "Nie tak" w przekonaniu dziadka jest większość spraw - od kwestii długości włosów u chłopców, w której mamy odmienne zdania, po sprawy zdrowotne.
Dziadek ma swoją wizję tego, jakie powinny być wnuki, jak powinny wyglądać i wszelkie odstępstwa od niej uważa za dowód na moją (i R.) niewydolność wychowawczą.
A odstępstw jest sporo, bo wizja moja i R. różni się zasadniczo od wizji dziadka.
Porozmawiać szczerze. Postawić granice - tak mówi R. W końcu to my jesteśmy rodzicami, my decydujemy. Tylko, że każdorazowo stawianie granic kończyło się kłótnią. Bo dziadek, jak twierdzi, ma prawo powiedzieć, co mu się nie podoba. Bo jest starszy i mądrzejszy życiowo. Tyle, że mówi to niemal nieustająco. I wszystko wie lepiej.
Czasem gderanie osiąga formę absurdalną. "Posprzątałabyś tu wreszcie" - ogarnia wzrokiem porozrzucane zabawki. A następnym razem, kiedy zabawki zbieram: "Zostaw to, nie masz nic lepszego do roboty?" O tym, że dzieci powinny posprzątać po sobie w ogóle nie ma mowy: "Przecież to jeszcze małe dzieci, daj im spokój, jeszcze przyjdzie dla nich czas na obowiązki"  
Ja mówię białe, on czarne. 
Moich dzieci nie zmienię i chyba zmieniać ich nie chcę. Bo mam fajne dzieci, mądre, samodzielne i w gruncie rzeczy się dogadujemy.
Ale w obecności dziadka jakiś diabeł w nie wstępuje, zwłaszcza w średniaka. Nie słucha, marudzi, próbuje wymuszać. Dziadek pozwala na wszystko, a kiedy żądania osiągają formę absurdalną, zamiast stanowczego "nie", są całuski, bonusy zastępcze i obietnice bez pokrycia. A potem pretensje do mnie, że nauczyć posłuchu nie potrafię.
Dziecko słyszy, jak matka jest nieustająco obsztorcowywana i mój autorytet leci na łeb, na szyję.
Mam ambiwalentne uczucia, bo z jednej strony wzbiera we mnie żądza mordu, z drugiej strony chciałabym, żeby moje dzieci miały fajnego dziadka, tak jak ja miałam w nim kiedyś fajnego ojca.
I co? I impas.
I paskudny dół po kolejnej wizycie dziadka, i spacerze do parku, gdzie było wszystko: i ciastka, i frytki, i autka, i łódki, i automaty do gry. I gderanie dziadka, ile to pieniędzy wydał. Bo ja to im żałuję, skoro od niego tak desperacko się domagają.
Nie uważam za porażkę wychowawczą fakt, że jedziemy z R. do lasu i dzieci potrafią z powodzeniem bawić się patykami i kamieniami. Nie uważam, że dzieciom niezbędne do prawidłowego rozwoju są niezdrowe przekąski, telepiące się auta na żetony, automaty z cukierkami i maskotkami oraz płatne przejażdżki rowerkami, skoro w piwnicy stoją dwa rowery, które wzbudzają nikłe zainteresowanie. 
Na wydawanie nadwyżek pieniędzy mam parę innych pomysłów, które przynoszą długoterminową radość i pożytek. Zestaw klocków, mądra książka, dobra bajka na DVD.  
I lalki też, oczywiście ;-)
No to się wygadałam. Za wyrozumiałość z góry dziękuję :-)
A to już Chelsie Baker z 1999 r.:


I zdjęcie w pudełku z e-baya:

4 komentarze:

  1. Rozumiem, że chcesz zachować jak najlepsze stosunki z ojczymem , no i chcesz, żeby dzieci miały dziadka. Może wystarczy, że mu uświadomisz, że już nie jesteś małą dziewczynką i nie musi Cię ciągle strofować. Że dobrze wiesz co robisz wychowując swoje dzieci, ale jesteś mu wdzięczna za to, że kiedyś się tobą opiekował i , że kocha Twoje dzieci. Wiadomo, rodzice są do wychowywania, dziadkowie do psucia. Okaż mu, że jest Wam potrzebny, może po prostu boi się, że nie jest i udowadnia na siłę, że jest mądrzejszy, bardziej kompetentny. Może pomogłaby szczera rozmowa, pełna zaufania, zamiast stawiania granic. Spróbuj czasem obrócić wszystko w żart. Cóż życie jest sztuką kompromisów. Czasem jak już czara goryczy się przeleje weź lalkę i aparat, i na przekór całemu światu idź do parku robić zdjęcia. A gapiów olej totalnie.
    Mała piekareczka ma śliczne sprzęty.

    OdpowiedzUsuń
  2. Śliczna lala, ma cudowne warkocze. Mam nadzieję, że się jakoś poukłada z dziadkiem. Ja miałam taką babcię, a tego typu spotkania również kosztowały moją mamę sporo nerwów, ciągłe wypominanie, dokładnie jak w przypadku wyżej opisanego dziadka. W sumie dzieję się tak po dziś dzień, choć jestem już dorosła, bo babcia ma swój charakterek i przy każdej wizycie daje się on wszystkim we znaki, ale my chyba przestaliśmy już na to reagować. Jakoś trzeba chyba z tym żyć...i chyba najlepiej podejść do tego z dystansem.. takie wady przybierają na sile z wiekiem, a starsi ludzie są niesamowicie ,, czepialscy'', oczywiście nie wszyscy , jednak niektórzy mają do tego wybitną skłonność i ciężko im coś powiedzieć, bo z racji tego że żyją dłużej, to wychodzą z założenia, że przecież i tak wiedzą lepiej. Tak więc my skupiamy się na zaletach babci i staramy się nie zwracać uwagi na tą jej ,,gadaninę''. Pozdrawiam, życzę dużo cierpliwości, uśmiechu i pogody ducha, bo na takie sytuacje chyba są najlepszym lekarstwem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. fakt, szkoda tych nerwów, szkoda, że myśląc "dziadek" - od razu pałęta się niestety chmara niemiłych wspomnień... szkoda - choć niestety wielu to dotyka -
    pewnie ten sam dziadek sam miał pretensje do swoich krewnych wtrynżalających się do jego życia, ale - choć wiedzę i ponoć pamięć do drobiazgów ma fenomenalną - jakoś akurat tego już nie może (nie chce?) sobie przypomnieć...
    z drugiej strony - dobrze, że jednak wciąż jest obecny, gdy tylu nam bliskich odeszło...
    a LALA - ma wspaniałe kręciołki na głowie - superrro!

    OdpowiedzUsuń
  4. dziadki mają to do siebie, że po pewnej ilości dziesiątek lat zaczynają cierpieć na rozdwojenie jaźni-- w jednym ciele bytują 2 dziadki, z których jeden jest cały czas " na tak"- tolerancyjny, miły, życzliwy, a drugi "na nie"- upierdliwy do obrzydzenia maruda. Przerabiam to z moim dziadkiem na okrągło. Teraz zwyczajnie już to olewam. To jedyna skuteczna metoda na poskromienie dziadka

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat