A ta lalka jest stworzona by pozować na tle śniegu i lodu.
Mała łyżwiarka, którą Mattel wypuścił z okazji Świąt w 2008 r. pod nazwą Płatek Śniegu. Płatek to ona miała przyczepiony do ubrania, niestety mojej lalce po nim pozostało tylko wspomnienie. Bardzo mgliste. Łyżwy przetrwały.
To nowszy mold Kelly, nie każdemu się podoba, ciałko jest szczuplejsze, nogi odginają się na boki i nie sposób ich ustawić tak, by nie szły ku sobie. No, ale ma pasemka we włosach. Mam ostatnio fiksację na punkcie pasemek.
Pozuje w moim przydomowym ogródku, który jak na razie nie wygląda zbyt zachęcająco. Na trawniku leżą nędzne resztki bluszczu, który jak podpatrzyłam u innych sąsiadów, pięknie owija drewniane podpory. Po prostu nikt o to nie dbał. Marzy mi się winorośl, która wygląda przepięknie jesienią, no i nie budzi cmentarnych skojarzeń.
Zdjęcia z utraconą śnieżynką ze strony lilfriends.net:
Przeprowadzka zajęła równe dwa tygodnie, wliczając organizację wszystkich rzeczy w nowym mieszkaniu. Przy trójce dzieci w domu równolegle musiało toczyć się normalne życie. Nie dało się wszystkiego poskładać w paczki, spać na podłodze i następnego dnia przewieźć. Nie byłoby to również wykonalne z uwagi na ograniczoną przestrzeń w starym mieszkaniu. Przeprowadzaliśmy się na raty.
Chodzę po nowym mieszkaniu i zastanawiam się, jakim cudem to wszystko zmieściło się na powierzchni o 20 metrów kwadratowych mniejszej? Nie będę sobie kadzić (a właściwie będę, czemu nie?) ale to był logistyczny majstersztyk ;-)
Jestem zmęczona i pokryta piekąco - swędzącą wysypką po dwudniowym sprzątaniu starego mieszkania. Jestem alergiczką i na co dzień nie używam agresywnych środków. Bliski kontakt z Cilitem Bang Power Cleaner (to nie jest kryptoreklama, świństwo jest równie zabójcze dla kamienia i brudu w zakamarkach, co dla mojego organizmu) zrobił swoje. Mąż mówił, żebym sobie odpuściła, bo właściciel i tak nie doceni.
Czy to już koniec? Właśnie w 99%. Pozostała wymiana złośliwych maili z właścicielem
Nie został wcześniej zawiadomiony, nie mógł odebrać kluczy, a ja wyprowadziłam się i wyłączyłam ogrzewanie w środku zimy! Jeżeli spowoduje to jakiekolwiek straty, to on mnie tym obciąży. A kluczy nadal nie odebrał. Paranoja.
Wychodzi na to, że jak mieszkałam to było źle, jak nie mieszkam - też jest źle.
I jak tu dogodzić człowiekowi...
Ale będzie lepiej. Jak widać na zdjęciach - wiosna idzie :-)
Strasznie jest śmieszna :) i fajnie pozuje na tych szczebelkach. Głupolem się nie przejmuj, świrów nie brakuje. Ciesz się nowym lokum i już :)
OdpowiedzUsuńCieszę się :-) A gderanie to ja mam zawsze wpisane w radość. Te szczebelki to taka ławeczka w ogródku - wylot wentylacji z garażów (ciekawe, czy latem będzie grzało w dupsko ;-)
UsuńTeż tak miałam przy przeprowadzce : z niedowierzaniem przypatrywałam sie stertom na podłodze:))
OdpowiedzUsuńLaleczka świetna, bardzo urokliwa na tych malutkich łyżwach. Ma świetny kolorek włosków.
A u nas ciagle sypie:))
Przeszłam fazę zaprzeczenia, dezorganizacji i złości, chyba tylko depresja mnie ominęła, nie było na nią czasu. Zima to w moim mieście od paru lat towar deficytowy, a mogłoby posypać, ferie idą :-)
UsuńSlodka jest bardzo z tymi pasemkami we wlosach. Stoi troche niepewnei jakby pierwszy raz ubrala lyzwy na nogi :)
OdpowiedzUsuńTak jak pisaly dziewczyny najlepiej sie nie przejmowac ,juz niedlugo uwolnisz sie od niego. Moze wyslij mu klucze poczta?? Bo moze zwleka ze faktycznie cos sie popsuje i cie obciazy...
Dopiero się uczy, tylko trochę nie ma gdzie :-) Klucze w końcu wysłałam pocztą. Chyba jeszcze bardziej się obraził, ale generalnie mnie to nie interesuje, nie mam ochoty więcej człowieka na oczy oglądać.
UsuńBez śnieżynki jest ładniejsza ;-) Skoro nowe mieszkanie jest większe, to może i na lalki będziesz miała więcej miejsca ;-)
OdpowiedzUsuńW sumie wykluwa mi się pewien pomysł na zagospodarowanie jednej ze ścian, ale po latach przechowywania lalek w pudłach i koszach, taka rewolucja potrzebuje czasu. Jak każda rewolucja ;-)
Usuńzatem kup rewolucyjny regał albo witrynkę :DDD
UsuńŚliczna łyżwiarka maleńka. :) Świetnie dopracowane szczegóły. Urocze sa te małe mattelki
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo i pozdrawiam :-)
UsuńBez śnieżynki Łyżwiarka jest zdecydowanie ładniejsza :):) . Tak, to jest zadziwiające ile rzeczy można upchać na wydawałoby się małej powierzchni . Też przez to przeszliśmy :) . Na głupotę bliźniego nic nie poradzisz , zignoruj :)
OdpowiedzUsuńTo prawda, ubranko jest w sumie całkiem udane, a wielka, brokatowa śnieżynka tylko je zasłaniała. W efekcie tego upchania o wielu z tych rzeczy całkiem zapomniałam, że jeszcze je mam :-)
Usuńdo wszelkich łyżwiarek zawsze będę
OdpowiedzUsuńmiała sentyment - choć i same płatki
śniegowe lubię ogromnie :)))
Świetnie znam ten typ człowieka - tak mu źle i tak niedobrze. Dobrze byłoby jedynie wtedy, gdybyś z uśmiechem i wdzięcznością zaakceptowała jego warunki. A Ty postawiłaś się, rozegrałaś rundę po swojemu, nie patrząc na szczęście na żadne sentymenty. Też bym mu wysłała klucze pocztą.
OdpowiedzUsuńLaleczka choć nie lubię ani tych buziek, ani ciałek, jest śliczna głównie ze względu na zimowy koloryt i niebieskie pasemka;-) Pudełko miała rewelacyjne! A co do gwiazdki, to żałowałabym jej bardzo, ponieważ zbieram wszelkie śnieżynki. Nic nie zdobi tak czarodziejsko grudniowego drzewka, albo okna, jak takie drobiazgi zawieszone na żyłkach.
Z zagospodarowaniem minimalnej ilości przestrzeni, miałam to samo. Rozpakowałam się w mieszkaniu o 20 metrów większym i zadałam sobie pytanie: "Rany, jak to wszystko mieściło się w kawalerce!?"