Po pierwsze ma autentyczną brodę - długie włosy, okalające twarz, wyrastają mu z podbródka:
Włosy z tyłu głowy są krótsze. Kostium ma fantastyczny ogon z kitą:
Twarzyczka z kocim rysunkiem ma lekko kpiący wyraz:
A oto zdjęcie całego zestawu z e-baya. Mam jeszcze Dorotkę i Stracha na Wróble, laleczki opiszę w następnych postach:
W sieci znalazłam również "męski" odpowiednik małego Tommego - Ken Cowardly Lion - wydanie kolekcjonerskie z okazji 75-lecia filmu z Judy Garland z 1939 r. Notabene, kostiumy wszystkich małych Kelly są wzorowane właśnie na tym starym filmie.
Fajne, ten mały bardziej mi się podoba. Ja w przeciwieństwie do Ciebie od dziecka uwielbiałam Czarnoksiężnika z krainy Oz. Mając 7 czy 8 lat wypożyczyłam książkę z biblioteki i nie mogłam się od niej oderwać. Niestety zapomniałam autora i przez wiele lat szukałam tej bajki u Andersena . W bibliotece książki były ustawione wg autorów. Dopiero, kiedy mój syn był mały odnalazłam bajkę i przeczytałam sto razy i oglądałam chyba większość filmów.
OdpowiedzUsuńCóż, od dzieciństwa miałam nie po drodze z większością klasycznych baśni - albo mnie przerażały, albo śmiertelnie nudziły. Dopiero dzięki moim dzieciom odkryłam świat bajek, ale nadal z dużą dozą sceptycyzmu podchodzę do Andersena czy braci Grimm - najbardziej lubię takich "bajkopisarzy" jak Pixar i DreamWorks :-)
UsuńMały Tommy jest rewelacyjny ! Taką ma sliczną buzię z tym uśmieszkiem :) Kostium też piękny :)
OdpowiedzUsuńintrygujące udomowione dzikusy, ciężko byłoby mi wybrać - pewnie skusiłabym się na duet 2 pokoleń...
OdpowiedzUsuń