sobota, 26 lipca 2014

Kelly Magic of Pegasus 2005

Panna, której w zasadzie powinnam nie lubić, bo ma brokatowy makijaż (zdjęcie zrobiłam tak, żeby nie było widać) 
Jest cała brzoskwiniowa, bo i cera, i sukienka, i do tego te złote włosy, które gryzą się okrutnie z tą "brzoskwiniowością".
Na dodatek po wyjęciu koronkowego stroika z włosów (no, musiałam, paskudny był), okazało się, że Mattel troszkę poskąpił na owłosieniu i mym oczom ukazał się łysy placek. I to całkiem z przodu...
Porażka?
A bardzo ją chciałam
Niekoniecznie.
Pierwszy plus - nie otrzymałam "pegaza", a właściwie stworzenia w typie My Little Pony, obrazy dla końskiej rasy, w kolorze świeżo oskubanego kurczaka. Naprawdę nie wiem, co mogłabym z nim zrobić... Lalka przyszła sama. 
Drugi plus - okazało się, że panna ma figlarne i radosne spojrzenie, a jako bonus kolor oczu: zielono - niebieskie czyli takie jak ja. No, prawie... Jak to dawno temu określił poetycko pewien mój szczenięcy adorator: "Masz takie piękne oczy, w kolorze brudnej wody" ;-)
Pomyślałam i dałam lalce szansę. Wsadziłam jej do towarzystwa harfę (niewiadomego pochodzenia) i z nijakiej księżniczki stała się uroczą harfistką, która właśnie rozważa, czy rozpocząć grę, czy jeszcze potrzymać publiczność w niepewności:



A tak wyglądał kucyk (przepraszam, pegaz), którego widoku na żywo na szczęście mi oszczędzono:

9 komentarzy:

  1. a to słodka gapcia z tej harfistki - tak skutecznie straciła kontakt z otoczeniem, iż nawet nie zauważyła, kiedy skrzydlaty odfrunął w siną dal... (osobiście też miałabym leciuchny kłopot z pupilem - bo i ma nastoletnia latorośl jakoś nie garnie się do TYCH nieparzystokopytnych - chociaż - mogłabym uszczęśliwić córcię sąsiadki)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje dzieci z dużą dozą krytycyzmu podchodzą do wizerunków zwierząt, nawet najmłodsze. Ostatnio katuje siebie i mnie podejrzeniem, że jej pluszowy osioł to jednak nie jest kot, w co głęboko wierzyła od półtora roku. W akcie desperacji rozważałam strzelić kucykowi jakiś abstrakcyjny wzorek na tym różowym ciałku... i pewnie skończyłby jako zabawka dla kota.

      Usuń
    2. bieduleńka - oby tylko nie uprzedziła się do kotów, a co gorsza - do osiołków!!!

      Usuń
  2. Tzw. Pegaz wygląda jak za przeproszeniem obdarty ze skóry. Pegaz powinien być biały i basta. Na szczęście, prosiaczkoworóżowy nie jest Twoim kłopotem. Laleczka sama w sobie całkiem miła, tylko włosami się rzeczywiście Mattel nie popisał, ja bym dała taki orzechowy blond.
    Z określenia koloru oczu przez Twojego adoratora uśmiałam się do łez, a to ci komplement wysmażył, pewnie dostał arbuza.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wtedy oczywiście dostał, po latach wspominam z rozrzewnieniem. Bo były potem inne komplementy i ważniejsi mężczyźni, ale ten najbardziej wrył mi się w pamięć, pewnie pamiętać go będę przez całe życie i opowiadać o nim wnukom ;-)

      Usuń
  3. Też mam taką, tylko moja jest na etapie lalkowego SPA bo ma okropnie poplątane włosy - zapewne wpadła w ręce jakiejś małej fryzjerki :) marzą mi się takie piękne loczki jak u Panny z tego postu :) a harfa bardzo pasują, wygląda z nią jak mały aniołek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj wymoczyć włosy lalki przez noc w płynie do zmiękczania tkanin, najlepiej skoncentrowanym, moim zdaniem świetnie pomaga i o wiele łatwiej później rozczesać włosy. A potem delikatnie zmyj, zakręć włosy na jakieś grube mini wałki i wsadź pannę nad gorącą parę, utrwala lalkowe włosy lepiej niż lakier, bo nie zostawia wrażenia sztywnego hełmu.

      Usuń
    2. Dziękuje za rady, na pewno z nich skorzystam :) Twoje lale mają zawsze takie piękne, błyszczące włoski :)

      Usuń
  4. ponoć stary dobry ludwik też sprawdza się w tej jakże dyskretnej misji
    (musiałabym specjalnie dla lal - nie dla człowieków - nabyć płyn do
    zmiękczania - nawet nie wiem, który byłby najstosowniejszy - buuu)

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat