O tej laleczce wiem niewiele. Stanowiła prawdopodobnie uzupełnienie serii Nostalgic Favorites z 2003 roku, o której już pisałam i z której prezentowałam dwie lalki. Kelly as Gay Parisienne z 2003 roku:
Nie mam pojęcia, jak wyglądało jej oryginalne pudełko. Czyżby po prostu biały karton?
Zdjęcie z lilfriends.net na to wskazuje, podobnie panna prezentuje się na e-bayu:
W obu miejscach spotkałam się z określeniem "dealer exclusive"
Z drugiej strony - panna nie jest ani unikatowa, ani niebotycznie droga - orientując się po cenie na e-bayu.
Z pewnością stanowi dziecięcy odpowiednik Barbie Gay Parisienne, których było kilka, miedzy innymi porcelanowa.
Oto najbardziej podobna do mojej dziewczynki - Barbie z 2002 r.:
"Kelly jako wesoła Paryżanka" stanowi odniesienie do popularnej komedia muzycznej z przełomu XIX i XX wieku.
A to już moja laleczka - śliczna, tajemnicza, dopracowana w szczegółach:
Miłe zaskoczenie - etolę można ściągnąć bez konieczności używania nożyczek - przywykłam już do tego, że kolekcjonerskie Kelly mają ubranka zszywane, nie zapinane:
Tylko te rękawiczki, hmm, jakoś bezwiednie przypominają mi czasy, kiedy moje dziecię zdejmowało skarpetki ze stóp i wielce zadowolone nosiło je na dłoniach :-)
Paryżanka jest cudowna. Z etolą wygląda jak prawdziwa gwiazda francuskiego kina :)
OdpowiedzUsuńŚliczna Paryżanka. te rękawiczki fakt, trochę przypominają skarpetki.
OdpowiedzUsuńrękawiczki przypominają mi te skarpetkorękawiczki,
OdpowiedzUsuńktóre zakładają noworodkom w szpitalach ;)))
a paryżanka urocza - zrobiło się nostalgicznie - jak lubie...
Dopiero przy najmłodszym dziecku zaczęłam kwestionować sens tych skarpetkorękawiczek, które noworodek jakimś cudem wciąż zdejmuje i pomimo to drapie sobie buzię. Córce po prostu obcięłam paznokcie w drugiej dobie życia. Pamiętam - przychodzi położna - a ja majstruję moimi nożyczkami do paznokci przy miniaturowych paluszkach dziecka. "Co pani robi?!!!" "Obcinam córce paznokcie." "Ale to nie wolno!" "A czemu?" Chwila wahania: "No, skoro już pani obcięła, to trudno". No, chyba trudno, bo dziecku do dziś paznokcie rosną prawidłowo i była jedynym noworodkiem na porodówce bez podrapanej buzi.
Usuńmoja jakoś zajęta była bardziej snem niż autodrapaniem, ale do dzisiaj
Usuńrozczulają mnie łapki i stópki u bąbelków - wymiękam i ogromną siłą
woli powstrzymuję się przed zacałowywaniem...
żałuję, że nie zrobiłam ani fotek jej kończyn, ani nie zostawiłam sobie
malusich bucików - ale ileż można się katować...?
To najelegantasz mała dama jaką widziałam!
OdpowiedzUsuń