środa, 27 stycznia 2016

Lorena Skier Olimpics 2001

Śnieg stopniał i jakoś smutno się zrobiło. Choć jego ilość nie była imponująca, można było poszaleć ;-) Zimy generalnie nie lubię, ale o dziwo, z nostalgią wspominam tydzień lepienia bałwanów, zjeżdżania na dupsku z prawie prywatnej górki i przemaczania wszystkiego, co przemoczyć można. 
Żeby sfotografować następną laleczkę z serii olimpijskiej, wygrzebałam zdjęcie z sieci - dla mieszkańców dużych miast, którzy od lat stykają się z zimą w wersji minimalistycznej w ramach przypomnienia: TAK ZIMA WYGLĄDAĆ POWINNA. 
Lorena uprawia narciarstwo zjazdowe. Posiada nawet stosowny sprzęt - narty z logo olimpijskim i gięte kijki. Kombinezon niestety błyszczący i z wytartym numerkiem, ale sama laleczka jest urocza i ma to co lubię - rude włosy oraz zamknięte usta (i słusznie, szusować z szerokim uśmiechem odsłaniającym uzębienie wydaje się trochę... nienaturalne)




Kto wie, może jeszcze w tym roku spadnie śnieg i będzie można zabrać ją "na stok"?

poniedziałek, 18 stycznia 2016

Snowboarder Belinda i Snowboarder Desiree Olimpics 2001

Z okazji zimowej olimpiady w Salt Lake City w 2002 r., Mattel wypuścił na rynek już w roku 2001 serię maluchów reprezentujących różne dyscypliny sportów, w strojach z logo olimpijskim. Te laleczki bardzo mi się podobają i z radością zaadoptowałam już pięć z nich. O pozostałych przy innej okazji, dziś dwie snowboardzistki:  Belinda i jej odpowiednik AA czyli Desiree. 
Belinda ma oryginalne buty i deskę. Desiree niestety dotarła do mnie z nóżką urwaną w kolanie (co zamaskowane było strojem). Konieczna była wymiana ciałka na nieuszkodzone, niestety artykułowane ciałka u Kelly to rzadkość, a dobranie takiego o ciemnej karnacji to już prawdziwy cud. 
Żeby lalka mogła "ubrać" deskę, konieczna jest artykulacja w kolanach. Niestety, Desiree póki co korzysta ze sztywnego ciałka. Może tylko przyglądać się treningowi koleżanki. Trening dość utrudniony, bo spod śniegu przebijają kępki trawy. 
Zdjęć niewiele, ale jeszcze nie ogarnęłam najkorzystniejszych pod względem światła zakątków mojego "ogródka":



Zdjęcie całej serii ze strony lilfriends.net:

środa, 13 stycznia 2016

Tommy Mistletoe Kisses 2004.

Czy ktoś pamięta jeszcze Święta? Prześladuje mnie dziwne wrażenie, że one dopiero będą, za kilka dni. 
To zdarzyło mi się chyba 27 grudnia, przejeżdżałam pod cmentarzem. Spojrzałam kątem oka na wystawione na stojaku przed kwiaciarnią stroiki z bombkami choinkowymi i przebiegło mi przez myśl: "A co to ma być? Promocja jakaś? Przecież powinny być bazie i kurczaki".
Refleksja przyszła z pewnym opóźnieniem. No tak, mamy koniec grudnia. Plus 12 stopni. A ja się przeprowadzam i nie mam czasu zatrzymać wzroku na choince dłużej niż na kilka sekund. Nie mam czasu na zwyczajowe świąteczne nicnierobienie i objadanie się słodyczami. Mam świadomość, że są jakieś święta, ale nie do końca uświadamiam sobie jakie. 
Trudno. Nadrobię później.
No i nadrabiam. Przynajmniej lalkowo. 
Dlatego wciąż prezentuję lalki z serii  bożonarodzeniowych.
Oto Tommy od całowania pod jemiołą z serii Holidays z 2004 r:



To kolega Winter Treat Becky z grudniowego postu. W roku, gdy małe Kelly zostały obdarowane nowymi, większymi, nieco komiksowymi oczami, śliczni jak małe cherubinki chłopcy coraz bardziej przypominali krótko ostrzyżone dziewczynki. Ale nie ma co narzekać, rok 2004 to kilka bardzo ładnych i oryginalnych Tomków: m. in. wampir (tutaj), pielgrzym (tutaj), koleżka Spongeboba (tutaj) i mój najukochańszy, rudowłosy Szkot (tutaj
Jak widać, małego Tommy'ego usiłowano zacałować na śmierć. Nawet biedak od tego osiwiał (tak, ma we włosach dwa jaśniejsze pasemka). Wygląda jak skrzat, ale czy skrzaty dają się całować? Wydaje mi się, że to istoty dość psotne i przekorne. A może takich właśnie chłopców najbardziej lubią małe dziewczynki?

piątek, 8 stycznia 2016

Snowflake Kelly 2008. Śnieżynka w czasie roztopów.

Rano prószył śnieg, więc miałam nadzieję na sesję w białej scenerii. Niestety, po powrocie do domu okazało się, że śnieg znika z minuty na minutę. Początek końca zimy? 
A ta lalka jest stworzona by pozować na tle śniegu i lodu.
Mała łyżwiarka, którą Mattel wypuścił z okazji Świąt w 2008 r. pod nazwą Płatek Śniegu. Płatek to ona miała przyczepiony do ubrania, niestety mojej lalce po nim pozostało tylko wspomnienie. Bardzo mgliste. Łyżwy przetrwały. 
To nowszy mold Kelly, nie każdemu się podoba, ciałko jest szczuplejsze, nogi odginają się na boki i nie sposób ich ustawić tak, by nie szły ku sobie. No, ale ma pasemka we włosach. Mam ostatnio fiksację na punkcie pasemek. 
Pozuje w moim przydomowym ogródku, który jak na razie nie wygląda zbyt zachęcająco. Na trawniku leżą nędzne resztki bluszczu, który jak podpatrzyłam u innych sąsiadów, pięknie owija drewniane podpory. Po prostu nikt o to nie dbał. Marzy mi się winorośl, która wygląda przepięknie jesienią, no i nie budzi cmentarnych skojarzeń. 




Zdjęcia z utraconą śnieżynką ze strony lilfriends.net:


Przeprowadzka zajęła równe dwa tygodnie, wliczając organizację wszystkich rzeczy w nowym mieszkaniu. Przy trójce dzieci w domu równolegle musiało toczyć się normalne życie. Nie dało się wszystkiego poskładać w paczki, spać na podłodze i następnego dnia przewieźć. Nie byłoby to również wykonalne z uwagi na ograniczoną przestrzeń w starym mieszkaniu. Przeprowadzaliśmy się na raty.
Chodzę po nowym mieszkaniu i zastanawiam się, jakim cudem to wszystko zmieściło się na powierzchni o 20 metrów kwadratowych mniejszej? Nie będę sobie kadzić (a właściwie będę, czemu nie?) ale to był logistyczny majstersztyk ;-)
Jestem zmęczona i pokryta piekąco - swędzącą wysypką po dwudniowym sprzątaniu starego mieszkania. Jestem alergiczką i na co dzień nie używam agresywnych środków. Bliski kontakt z Cilitem Bang Power Cleaner (to nie jest kryptoreklama, świństwo jest równie zabójcze dla kamienia i brudu w zakamarkach, co dla mojego organizmu) zrobił swoje. Mąż mówił, żebym sobie odpuściła, bo właściciel i tak nie doceni. 
Czy to już koniec? Właśnie w 99%. Pozostała wymiana złośliwych maili z właścicielem 
Nie został wcześniej zawiadomiony, nie mógł odebrać kluczy, a ja wyprowadziłam się i wyłączyłam ogrzewanie w środku zimy! Jeżeli spowoduje to jakiekolwiek straty, to on mnie tym obciąży. A kluczy nadal nie odebrał. Paranoja. 
Wychodzi na to, że jak mieszkałam to było źle, jak nie mieszkam - też jest źle. 
I jak tu dogodzić człowiekowi... 
Ale będzie lepiej. Jak widać na zdjęciach - wiosna idzie :-)
Walking Cat