poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Kelly Turkey Thanksgiving 2004

Jedyna seria Kelly Club z okazji Święta Dziękczynienia. Laleczek było trzy, oto jedna z nich - Kelly indyczka. Nie lubię mięsa indyczego - może to i dobrze, w końcu lalka nie jest do zjedzenia. Zawsze wydawało mi się, że indyki są czarne lub białe i dopiero po upieczeniu stają się złociste. Jako mieszczuch od urodzenia chyba nigdy żadnego indyka nie widziałam na żywo... Laleczka bardziej kojarzy mi się z jakimś egzotycznym ptaszkiem - moje dzieci przechodzą fascynację Angry Birds i filmem Rio. Na fali tej fascynacji - mam nielalkowe marzenie - chcę nabyć klatkę, taką w stulu shabby chic, zawiesić pod sufitem i wsadzić do niej małe pluszaki Angry Birds. Nawet udało mi się przekonać do tego pomysłu na wskroś praktycznego R.:





13 komentarzy:

  1. Jest cudna- zakochałam się od pierwszego wejrzenia :D śmieszna, tłuściutka i zarazem ładniutka. Maluchy w przebraniu zwierzątek są przeurocze :) a klatka to bardzo ciekawy pomysł..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szkoda, że w sumie jest niewiele laleczek Kelly w przebraniu zwierzątek i niełatwo je zdobyć za rozsądne pieniądze. Jak dla mnie mogłoby być mniej księżniczek - więcej zwierzaków.

      Usuń
    2. Jestem tego samego zdania, księżniczek Mattel wypuścił aż nadto :)

      Usuń
  2. Odpowiedzi
    1. Tak, chyba jedno z najciekawszych, spośród tych, które mam :-)

      Usuń
  3. Bardzo wdzięczne stworzonko,bardzo ... i te łapeczki .. :)

    OdpowiedzUsuń
  4. śmieszna ptaszyna - a na żywo indory potrafią dać się we znaki - choć o dziwo, mojej córce udawało się jakoś okiełznąć drobiowe towarzystwo u rodziny na daleeekiej wsi - taka była z niej "tańcząca z kurami"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pełen szacun dla córki :-) Z dzieciństwa pamiętam jeden niemiły epizod z gęsiami - chciałyśmy z kuzynką przekonać się, czy rzeczywiście szczypią - no i przekonałyśmy się :-(

      Usuń
    2. ja wierzyłam na słowo dorosłym - wystarczyło mi zobaczyć indora w akcji, ufff...
      a fotka mej córy tulącej kurę jest jedną z moich i jej ulubioną - nawet tambylcy
      nie mogli się nadziwić, jak ona to robiła, że drób nie tylko że nie uciekał, ale
      jeszcze pozwalał się miętosić jak lale albo przytulanki...

      Usuń
  5. Niesamowita jest! Śliczna maleńka indyczka! Super!

    OdpowiedzUsuń
  6. Ale śmieszna! Ja dziko kocham kury i gęsi, zatem wolałabym taką wersję, ale indyczka też zachwyca.
    Pomysł z klatką super! Jedna z nielicznych dobrych rzeczy, gdy się nie ma rodziny, a Babcia rzadko przyjeżdża w gości: robisz, co chcesz. Mogłabym nawet na środku pokoju zainstalować muszlę klozetową i nasypać do niej żwirku, żeby koty miały oryginalną qwetę. ;-)

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat