Oto koleżanka Tommy'ego Wampira z 2001. Jenny Kot. Lubię koty i lubię tę małą. Zawsze chciałam posiadać (wróć, kota nie można posiadać, z kotem można "dzielić życie") czarnego kota, ale jakoś mi się nie trafił. Miałam kotkę pręgowaną, burą, takiego klasycznego "dachowca". Parę lat temu przeniosła się do kociego raju. O 10 lat w moim życiu obecna jest kotka biała w szare łaty, pół dzikie, niezależne stworzenie, która dopiero odkąd zaczęła się starzeć, pozwoliła się głaskać bez ryzyka ugryzienia. Od kilku lat walczy o swoją pozycję w domu pełnym dzieci. Zwykle dzień spędza w stanie półsnu - hipernacji, dopiero kiedy dzieci zasną, zaczyna się jej aktywność.
Jenny Cat ma swój koci strój, może nie najwyższych lotów, i kocie uszka, oczywiście przymocowane do głowy na stałe nitkami... fuj, dlaczego zawsze trzeba "toto" odcinać, a potem już nigdy nie trzyma się wystarczająco dobrze... Ma też ogonek. Zawsze, gdy na nią patrzę przypomina mi się tekst Sida leniwca z trzeciej części Epoki Lodowcowej: "O, macie synka". "Nie, to jej ogon" ;-)
śliczna Kicia!
OdpowiedzUsuńDopiero odkrywam świat tych liliputków, ale coraz bardziej mi się on podoba ;)
Nawet dzisiaj upolowałam w SH rudzielca! ;)
Będę zaglądać częściej!
miau ktoś słodki pomysł na tę czarnulkę
OdpowiedzUsuń