Bliźniaki z serii Heart Family czyli mali protoplaści Kelly. Zestaw z 1988 r pijąco - siusiający.
W oryginale laleczki miały na sobie tylko śliniaki i majteczki - zdjęcie poniżej pochodzi ze strony lilfriends.net:
Do mnie parka trafiła naga, więc trzeba było oboje przyodziać:
Trafił mi się, jak ślepej kurze ziarno, zestaw oryginalnych ubranek dla maluchów z serii Heart Family z tego samego roku:
Ciuszki są utrzymane w słodkiej stylistyce charakterystycznej dla Heart Family. Zestaw wakacyjno - plażowy w stylu retro. Materiał - szorstki w dotyku poliester. Cóż, w nie tak odległych czasach dzieci nosiły ubrania z takich tkanin, choć nie przypominam sobie, by któraś z moich Kelly miała ubranko z materiału równie nieprzyjemnego. Nakrycia głowy trzymają się na gumkach. Szkoda, że potem Mattel wpadł na pomysł, że lalkowe czapeczki lepiej do głów Kelly przyszywać.
Mam do tych maluchów szczególny, sentymentalny stosunek. Laleczki Kelly zbieram, bo bardzo mi się podobają. Heart Family zbierałam mając lat naście. Można powiedzieć, że usiłuję odzyskać kolekcję, którą już w dorosłym życiu dość pochopnie oddałam córce przyjaciółki.
Te maluchy były moją pierwszą, świadomą fascynacją lalkowymi dziećmi:
Dziś otrzymałam telefoniczną informację, że z dniem 23 września zostałam wyrejestrowana z ubezpieczenia, bo tego dnia firma przestała istnieć. Telefoniczną! Żadnego pisemnego wypowiedzenia, nic. Dziś jest 8 października. Super. Od dwóch tygodni jestem nieubezpieczona i nawet o tym nie wiem. Bo i po co mój eks-pracodawca miał się fatygować, i cokolwiek pisać. Teraz ja powinnam sobie pobiegać i zadbać o to, aby mieć kompletne papiery. Były pracodawca nie ma wobec mnie żadnych obowiązków. Jak zadzwoniłam jeszcze raz i przypomniałam, że na moim ubezpieczeniu figurowały również moje dzieci i czy zostały one wyrejestrowane, bo żeby mój mąż mógł nas ubezpieczyć - wszyscy muszą być formalnie wyrejestrowani - zdziwienie. Jakie dzieci? A na kogo ja byłam na urlopie wychowawczym, na psa??? Oczywiście, ona teraz nie ma czasu się tym zajmować, może pójdzie jutro. Klnę w dwóch językach...
Laleczki słodkie.
OdpowiedzUsuńCo do owej nieprzyjemnej sytuacji, to niestety w naszym kraju trzeba pamiętać o powiedzeniu: "Umiesz liczyć? Licz na siebie."
Wiesz, chodzi o to, że całą tą nieprzyjemną sytuację moja była pracodawczyni mogła rozwiązać w sposób elegancki, a nie, za przeproszeniem "od pupy strony". Firmy się zamykają, tak bywa. Mogła zadzwonić, umówić się, spotkać ze mną, uzupełnić wszystkie papiery. Ale do tego trzeba mieć klasę i odwagę cywilną, i tego właśnie zabrakło. Niesmak pozostał na długo.
Usuńśmieszne te pysiałki - jakby uparcie śpiewały,
OdpowiedzUsuńchoć niekoniecznie inni chcą słuchać...