poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Heart Family Kindergarden Friends 1990

Gorąco, bardzo gorąco. Mój zapał do spacerów spada proporcjonalnie do tego, jak rośnie słupek rtęci na termometrze za oknem. Właściwie już nie rośnie, bo dalej nie ma skali. 
Siedząc w dusznym mieszkaniu można przynajmniej zaoferować sobie chwilową ochłodę: zimny napój z lodówki lub zimny prysznic. 
Okna wychodzą na zachód, więc najgorzej jest popołudniu - mamy 32 stopnie pomimo zasuniętych żaluzji. Wszyscy apatyczni. Kot zaprzestał wygrzewania się w plamach słońca, strategiczne godziny spędza pod łóżkiem.
Nawet komputer chodzi wolniej niż zwykle. 
W warunkach dość niesprzyjających jakiejkolwiek aktywności piszę post o moim prezencie urodzinowym, który sama sobie sprawiłam. Laleczkę znalazłam przypadkowo na olx, gdzie zwykle nie zaglądam. Zapudełkowaną, dość drogą, ale postanowiłam zaryzykować, ponieważ namierzenie tego malucha gdziekolwiek indziej graniczy z cudem. Jak dotąd nigdzie jej nie widziałam. To edycja europejska, bardzo rzadko można lalki z tej serii spotkać na ebayu. 
Byłam na nią niesłabo napalona, bo miałam ją jako nastolatka i oddałam, a poza tym to już piąta z szóstki. Brakuje mi jedynie ciemnoskórego chłopca. 
O baletnicy i rudowłosej w przeciwdeszczowym płaszczyku już pisałam. Dwie pozostałe lalki dotarły do mnie niekompletnie ubrane. Niedawno udało mi się coś dla nich pokombinować i pewnie w następnym poście zaprezentuję całą piątkę.
A teraz relacja fotograficzna z przybycia fiołkowookiej blondyneczki:

Laleczka nie ma swojego imienia. Nie została z pewnością zakupiona w polskim Pewexie, świadczy o tym francuskojęzyczna nazwa serii i dziwna naklejka cenowa.
Rewers pudełka:

Tym razem pudełko z pewnością zachowam, ale laleczkę wyjąć muszę.
Jest przymocowana tylko jednym drucikiem, więc nie trzeba niczego masakrować, a pomimo to trzyma się bardzo dobrze. Obok w woreczku buty i szczotka.

Niestety, buty nie mieszczą się na rajstopy. We włosach sparciała, klejąca się gumka, która wciąż utrzymuje luźny koczek. Nie będę na razie nic z tym robić, poczekam przede wszystkim na ochłodzenie, odpruwam tylko czapeczkę przyszytą do głowy:

Tak, to nie jest strój na TAKĄ pogodę. Ale jest ORYGINALNY, hip-hip-hurra, mam nawet czapkę :-)


I jeszcze bonus z pudełka - minikatalog:


Dziękuję bardzo za wszystkie miłe życzenia pod moim poprzednim postem :-)

15 komentarzy:

  1. Miałam tą środkową - baletnicę :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdaje się, że baletnica była najpopularniejsza :-)

      Usuń
  2. Co prawda z gapione, ale najserdeczniejsze życzenia urodzinowe, spełnienia marzeń oczywiście tych z wihylisty ;-)
    no i duuuużo zdrówka :)))
    U nas też jest ciepluteńko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje bardzo :-) U Was to pewnie jeszcze cieplusiej, bo jesteście bardziej na południu ;-)

      Usuń
  3. Też zauważyłam ,że komputer wolniej chodzi...
    Bajeczny sobie sprawiłaś prezent! Jest śliczna i fantastycznie ubrana!

    OdpowiedzUsuń
  4. Składam spóźnione urodzinowe najlepsze życzenia.
    Gratuluję prezentu:)
    Dzięki Tobie odkryłam istnienie tych maluchów i zachwyciłam się tymi mordkami:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Cieszę się, że je odkryłaś i przyniosły Ci dużo radości :-)

      Usuń
  5. Spóźnione życzenia złożyłam we właściwym miejscu ;-) Mój komp też ledwo chodzi; myślałam, że to na skutek zapchania dysku...
    Rany, to jeszcze moja podstwówka! Mam tę baletnicę i śniadego chłopca, kupiłam w polskim sklepie już bez dolarów ;-) I krótko później strasznie żałowałam, że nie załapałam się na tę z fioletowymi oczami, ale baletnicę dostałam w prezencie, więc blondi już miałam. Kto by wtedy tak mnożył lalkowe byty?! Kurczę, ile to już lat minęło... Niedługo mchem porosnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :-) Mój mąż twierdzi, że serwery się przegrzewają przy takich temperaturach.
      Hmm, jakieś dwadzieścia pięć. Eee, tam, ja jeszcze nie porastam (grunt to regularnie usuwać zarodniki ;-), a dla mnie to był koniec podstawówki - chyba mam parę lat więcej. Śniadego chłopca zazdroszczę, mam nadzieję gdzieś kiedyś go zdobyć.

      Usuń
    2. "Jeszcze" podstawówka, oznacza, że i dla mnie to był jej koniec! Pewnie jesteśmy w tym samym wieku ;-)
      Tak - i ja uskuteczniam ostatnio "odmszanie", czemu służy słoneczna aura i dużo zajęć ;-))

      Usuń
  6. ależ uroczy pysiałek - i z fryzury kojarzy mi się baaardzo
    z francuska - jak jakaś kobietka z obsługi naziemnej :)
    fajny tył pudełka, jeszcze fajnieszy minikatalog!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dla mnie z racji sentymentalnych skojarzeń - pysiałek jest wprost urzekający :-) Minikatalogi z tamtych lat są zawsze baaardzo fajne :-)

      Usuń
  7. Samych ciekawostek się u Ciebie dowiaduję. Ileż ja lalek nie znam! A jako dzieciak kochałam lalki, kochała je też moja córcia. No braki mam straszne. Maleństwo ma słodki pyszczek, taki naprawdę dziecięc i bardzo słodko ubrana. Zaintrygował mnie chłopczyk z tej serii. Z przyjemnością zobaczę całe stadko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nie znam większości dorosłych lalek, nie można znać wszystkiego, bo odbiera to przyjemność "poznawania" ;-) Miło mi bardzo, że dziewczynka Ci się spodobała :-)

    OdpowiedzUsuń

Walking Cat