niedziela, 19 lutego 2017

Dzień Męskiej Lalki

Przedstawiam jedynego pełnoletniego przedstawiciela męskiego gatunku, który u mnie mieszka. Bo tych nieletnich mam całe stadko, ale to nie ich dzień.
Ken Cool Shavin' 1996. 
Własność mojej 5-letniej córki:


Długo szukałyśmy Kena. Córka  ma spore stadko barbiowatych i koniecznie chciała faceta. Kilkukrotne wizyty w sklepach zabawkowych, cóż, kończyły się zakupem kolejnej księżniczki. Żaden z obecnie dostępnych na rynku Kenów nie wpadł w oko ani jej, ani mnie.
Poszperałam na allegro, z zamiarem zakupienia jakiegoś starszego moldu. Musiał mieć włosy do czesania, bo lalek z wmoldowanym owłosieniem moja córka nie uznaje. Posucha. A potem wpadł mi w oko ten gość. Nagi i z mocno zaniedbanymi włosami. Ale ten zarost... miodzio.
Zarost znika pod wpływem ciepłej wody (ciepła w ogóle) i pojawia się po wystawieniu faceta za okno (latem pozostaje zimna woda lub lodówka). Zdjęcie z sieci z czasów świetności:


Artykulacja ograniczona - nogi zginają się na dwa klilknięcia, ruchomość w pasie. Zgięte ręce trochę utrudniają pozowanie. Nastrój mam nieromantyczny, więc nie wciskałam mu w ramiona żadnej panny.



Samotny wilk. Po bliższych poznaniu okazało się, że ma kilka blizn. Nad włosami trzeba będzie jeszcze popracować. Chętnie zrobiłabym mu irokeza. Albo wystylizowała na harleyowca (bandana na głowie rozwiązałaby problem zmechaconych włosów). Ale cóż, moja córka ma inny gust i to ona wybierała dla niego garderobę. Jak znam córkę, to niebawem ożeni go z jakąś księżniczką i wciśnie im piątkę Evi w roli córek. Ech, samo życie ;-)
Walking Cat